Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Jeszcze reminiscencja z Kielc - Stolarski

Obraz
Monodram "Ecce Homo" w wykonaniu starego znajomego, doskonałego aktora Janusza Stolarskiego.  Jako student chodziłem namiętnie z Henrykiem do teatru polskiego na Dziady. On grał księdza Piotra - zjawiskowo. Był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym aktorem tego zespołu. Teraz myślę, że to głównie z powodów interpretacyjnych. Do tego bardzo precyzyjny. Rozumiejący "małe" gesty, wypełniający treścią. Bardzo "w ciele".  To jest popis aktorstwa, bez popisu. Forma, treść. Myślę, że warto by to było pokazać naszej publiczności, choć materiał jest trudny - Nietzsche "Tako Rzecze Zaratustra". Doskonałe i niejednoznaczne. Bardzo wielowarstwowe. Teatr się tu wydarza w niedomówieniach.  Mam bardzo ciekawe doświadczenie z Jankiem. Kiedy poznałem go po raz pierwszy - Henryk namówił mnie, żebym poszedł przećwiczyć z nim wiersz - nieśmiało poszedłem. Powiedziałem "Wenus" Poświatowskiej. Janek posłuchał. Pauza. I mówi "masz chuja?"

Jan Nowicki, Ecce Homo, Marek Kościółek

XX lecie Ecce Homo. Sama śmietanka alternatywy z Polski - bardzo uznane teatry z Polski. Wczoraj graliśmy "Romea i...". Nie wszystko nam wyszło, ale ludzie wchodzili w to, coraz głębiej. Udało się zbudować finalne sceny. To wszystko jednak idzie w stronę refleksji serio. Ja już prawie nie gram "na śmieszno". Musimy jeszcze usiąść i przegadać to. Ludzie bardzo zadowoleni. Brawa bardzo szczere. Ania Kantyka zadowolona, powiedziała przy widzach, że to pewniak do nagród. Był też Jan Nowicki. To już drugie moje z nim spotkanie. Jak zawsze bardzo ciekawe. Ostatnim razem zrobił świetne wrażenie na moich aktorach. Na mnie też podczas rozmowy. Natomiast gorsze podczas prywatnych rozmów. Wczoraj wszystko co mówił było bardzo interesujące. Zaskakiwała mnie głębia i nieoczywistość jego refleksji. Miałem wrażenie jakbym poznawał go na nowo. Siedzieliśmy we trójkę - Bortkiewicz, Kantyka i ja. To było bardzo ciekawe. Mam nadzieję, że zapamiętam. Gadaliśmy o śmierci, powinnościa

interpretacja

Obraz

obraz i tekst - prowadzenie roli

Już jakiś czas temu przyjąłem inną strategię budowania scen - prowadzę je dwukanałowo i staram się na przemian jeden kanał wyłączyć podczas pracy. Tekst (dźwięk) (1.) i idące za nim sensy i (2.) obrazy. Daje to szansę poszukania obrazu, który będzie jakoś zaskakiwał mocniej - zmieniał nastroje intensywniej. Rezygnuję z tego zabiegu tylko wtedy, kiedy skonstruowana fabuła prowadzi samoistnie do wytworzenia napięcia - wtedy rezygnuje z tego, chyba dlatego, żeby nie zaburzać tego napięcia niczym innym - żeby ono istniało i rozszerzało się na własnych prawach.  Inwestycja w obraz daje jedną zasadniczą przewagę - odciąża aktora, uruchamia widza. Do tego jeśli obraz jest ciekawy (nieoczywisty) to załatwia również sprawę napięcia.  Piszę o tym w kontekście poszukiwań formalnych, które są zależne od koncepcji. Już rozumiem, że mam tendencje do szukania wehikułu dla całości - rodzaju artystycznego przetworzenia rzeczywistości, żeby już sama przestrzeń grała. Tak jest bez wątpienia w "

moment zatrzymany w historii

Trump jest prezydentem. Jak bylem w Stanach to moi przyjaciele rozmawiali o nim jako o poważnym kandydacie. Wszelkie znaki na niebie i na ziemi wskazywały, ze jednak on. Choć nikt nie wierzył... ale pamietam te rozmowy wśród nich - bardzo merytoryczne. Wcale nie wśród głupich ludzi jak to się wydaje nam w Europie. Medialne potępienie było mocne. I oczywiście uzasadnione. Ale ludzie zmęczeni są polityką. Człowiek poza jest może lepszy? A poza tym populista, więc popularny. Ekstremista? ludzie nie zauważyli? Nie wiem... czuje podskórnie złą przyszłość. Ale może poddaje się myśleniu, które serwują mi media? Dziś na zajęciach słyszałem też powtórkę z mediów. Jedyny profesor od sztuki jest ciekawy co będzie. Reszta się wpisuje się i nazywa ludzi głupimi. Vox populi vox dei. https://www.youtube.com/watch?v=9m2valF3s84

Postaci! (ważne)

Obraz
W każdej kolejnej odsłonie - pokazywać nową cechę (odsłonę) bohatera - bardzo interesujące. To się strukturalnie da prześledzić.

Etiuda - plan plastyczny - październik

Obraz
temat: żywioł; przetworzenie tematu - żywioł ludzki, siła grupy, zjednoczenie materia: przedmiot - przezroczyste kubki, pomalowane symbolicznie w pionowe i poziome pasy - ostatecznie dwie drużyny kibiców. Finał: młody kibic śpiewa - rośnie nowe młode pokolenie.

taka oto refleksja

http://ninateka.pl/audio/milczenie-roslin-halina-poswiatowska co to znaczy być w treści. co to znaczy prowadzić temat. i nie naddawać tematu. czyli to co rozpoznajemy jako dojrzałe. warto przesłuchać. Mamy wyobrażenia o miłości.

Okamoto Hôichi - the master

Obraz
Okamoto Hôichi. I am writing about an extraordinary experience I have had with a pupper theater. Due to the fact that I am in Wroclaw I am getting to know new forms (new for me) of art. One of the professors (he says :by chance) showed us a performance by Mr Okamoto. The master pupeteer was suffering from cancer and his last performance was made into a (kind of) a documentary film.  It was his saying goodbye to the puppet he worked with all his life. It's difficult for me to say "puppet", because it was like watching another human being with him on the stage. His proficiency in leading the puppet was unbelievable, but no words can describe what I felt. (Perhaps it's me who lacks the right "language" to describe it). The division between the real and the artificial emphsizes the ontological value of the artwork (a masterpiece). It opens up area for discussion of life and death, of what values in life...  The real (the puppeteer) will die eventu

subtelnosc czyli nowa jakosc

cdn. dotyczy to prob terroryzmu. Musze przyznac - chce isc po bandzie. a z drugiej strony ucze sie subtelnosci - np. kiedy "ona" mówi o tym czego by seksualnie chciała. Swietnie to rozbawia. Drugi akt jest nasza perelka. Tylko wymaga precyzji rytmicznej. Ja sie bawie swietnie. Pieknie aktorzy sie trzymaja zalozen i rozwijaja to!

zmarł Gene Wilder

Dwa dni temu (29 sierpnia). Dopiero natrafiłem na tę wiadomość. To była taka inspiracja. Całe dzieciństwo spędziłem oglądając filmy z nim. Może ktoś z ciekawości je zobaczy - Woman in red, Young Frankenstein, See no evil, hear no evil, i Blazing Saddles (z Harrisonem Fordem, kongenialny film). Oprócz tego był aktorem teatralnym. Ciekawe podejście do grania humoru. Sam twierdzi, że uczył się 18 lat.  Gra na serio (powiedzmy) - usta nie zdradzają humoru, on dokonuje przeskalowania. https://www.youtube.com/watch?v=yH97lImrr0Q https://www.youtube.com/watch?v=-8aJ96O0-_M

Terror w próbach (6) - akt 2

Tak jak myślałem akt II jest zdecydowanie prostszy w prowadzeniu. Ujednoliciliśmy tekst pod jeden konflikt. Dość ciekawie się to przedstawia charakterologicznie - on znudzony, nie wie po co tam jest, jest perwersyjny, ale tez zagubiony - stawiam na to, że on ma gorzej niż ona. I ona - perwersyjna, ale wkurzająca, i histeryczna - fakt, że gra to facet tylko wzmacnia komizm i "wygładza" przegięcia aktorskie (aktor puszcza oko do widza - przecież jestem mężczyzną, dlatego tak gram). Aktorzy się świetnie pilnują. Już na pierwszej próbie czuję, że pogłębili koncept przez grę. Sytuacyjnie jest to nieskomplikowane, ale różnorodne i nieoczywiste. Bardzo dużo dobrej precyzji.  Jutro zrobimy cały ten akt w obrazku.  Trzeci akt też banalnie prosty wydaje mi się. Rozkręciliśmy się. Pod koniec września premiera, ale najpierw przedpremiera, żeby sprawdzić założenia. 

Rocznica Rapsodycznego

75 lat temu powstał Teatr Rapsodyczny - 22 sierpnia 1941 roku w Krakowie. Z powodów oczywistych był to teatr działający w konspiracji, którego pierwszym założeniem było szerzyć polską literaturę w czasach trudnych. Z tego co pamiętam Mieczysław Kotlarczyk już wcześniej wypracował sobie ideę działania teatru, więc spotkanie 22 sierpnia tylko oficjalnie uruchamiało i cementowało grupę ludzi, którzy mieli być pierwszym zespołem (Danuta Michałowska, Krystyna Dębowska, Halina Królikiewicz, Tadeusz Kwiatkowski, i Karol Wojtyła). Teatr na początku działalności wystawiał spektakle w mieszkaniu prywatnym. Nie były to inscenizacje (w sensie pełnowymiarowych spektakli we współczesnym rozumieniu - z chodzącymi aktorami, grającymi rekwizytymi, scenografią) lecz skromne można by powiedzieć recytacje, często z maskami. Pierwszym spektaklem zrealizowanym przez Rapsodyków był "Król - Duch" Słowackiego (od którego powstała nazwa - od rapsodów "Króla - Ducha"). Powszechnie przyjęł

Terror w próbach (5) - ciekawa sprawa

Spinamy najtrudniejszy pierwszy akt. Zrobiłem to samo co w przypadku "Dziecka". Spisałem wszystkie błędy. W przypadku tego spektaklu każdy błąd rytmiczny albo aktorski od razu odbija się na całości. Łukasz słusznie zapytał mnie czym się różni ta wersja od tamtej. Ta jest ustawiona na momenty, które mają doprowadzić w widza do znaku zapytania "dlaczego oni go tak traktują" i jaka jest między nimi zależność. Wypunktowane są też tematy, które mają zostać w widzu do drugiego aktu. Tam się wyjaśni zagadka. Najciekawsze dla mnie było wypracowywanie szczegółów tonacyjnych i logicznych, jak i próba znalezienia subtelności w intencjach. Szczegóły tonacyjne - "Ktoś miał przylecieć... polecieć... ktoś na kogo można zrobić zamach? Polityk, uczony?" - próbowaliśmy to na kilka sposobów. Nie było to dobre, kiedy pojawiały się pauzy pomiędzy tematami. Czyli zawodziła technika. Ergo: jak ważne jest rytm frazy - od razu traci aktor traci na wiarygodności. Do tego to zdani

trudne rozmowy - Pinokia

...dzis dzwonil profesor. Opieprzył mnie z góry na dół. i słusznie. Zawsze się uczę kiedy z nim rozmawiam. I tak dziś mam wenę. Połowę udało mi się poprawić. Mam kilka wspaniałych pomysłów. I już wyczuwam jak to nabiera głębi. W gruncie rzeczy to się sprowadza do jednej rzeczy:  myśleć precyzyjniej, nie poddawać się pierwszemu pomysłowi. Pomyśleć głębiej. I to dziś się udało. Jestem pobudzony i szczęśliwy. Zmieniam myślenie. Jestem precyzyjniejszy. Zdecydowanie. Już sie zagęszcza fabuła. jeszcze trochę koncentracji.

"Terror" w próbach (4)

Robię się coraz wolniejszy w pracy, bo (chyba) coraz precyzyjniejszy. Pewnie kilka lat temu już bym miał to skończone, a nadal siedzimy nad pierwszym aktem - najtrudniejszym. Reszta na pewno pójdzie szybko, ale muszę to do września mieć skończone. Więc musze zawsze być super przygotowany na próby (i antycypować możliwe problemy). Pierwszy akt to głównie czystość rytmiczna. ALE TEŻ: dziś mieliśmy z Łukaszem rozmowę o postaci. On mówi, że nie ma się czego chwycić (wewnętrznie; on czuje, że jest zbyt podobny do Piotra - tego nie chcemy). Ja podchodzę do tego zupełnie inaczej - potrzebna jest mi zmiana charakteru - przez zewnętrzne znamiona (barwę głosu, sposób chodzenia), żeby ludzie, którzy oglądali Łukasza wcześniej (i Piotra) nie rozpoznali go. Do tego potrzebny jest eksperyment, otwarta głowa, którą obaj mamy. Ale też przyznanie, że możemy polec na tym, bo to nowe. Nie chce robić tego kosztem Łukasza, ale czuję, że to jest potrzebne, żeby znowu jakąś granicę aktorstwa pokonać. Dobrze

Pinokia - inspiracja - scena 6 - kosmos

Inspiracja do sceny 6. Pinokia odsłania kurtynę. Widzimy ogromny ekran z gwiazdami. Ona stoi plecami do nas. Jest malutka. Ogrom wszechświata. Muzyka podobna do tej w nagraniu - a przynajmniej w tym samym nastroju. gaze W scenariuszu to pierwsza scena, która zmienia dramaturgię całości. Nadaje jej głębię. Odciąga od śmiechu. Na moment robi się kontemplacyjne.

Pinokia - podejście drugie i The Meaning of Life

Skończyłem pisać scenariusz do Pinokii. Samo zamknięcie tego w formie zajęło mi cztery dni. (plus dwa miesiące zastanawiania się). Trzy po 14 godzin przed komputerem z książkami) i jeden (8h). Ciekawie się patrzy na ten sam tekst na nowo i do tego z nowymi wytycznymi - pod teatr plastyczny. Jak zwykle gdy wracam do tekstu zastanawia mnie dlaczego czegoś nie wykorzystałem. Minęło 10 lat od premiery tego spektaklu, i chyba nie byłem przygotowany porządnie do zrobienia tego wtedy. Teraz wszystko jest dla mnie jasne. Jest tam jeden tekst, którego potencjału w ogóle nie wykorzystałem wcześniej: Pinokia: Wiedziałam, miałam to zakodowane, że świat tam na zewnątrz jest wspaniały. Tak, w domu mam poczciwego Dżeppetta, ale na tym świat się nie kończy. Jestem pewna, że tam czeka mnie coś wspaniałego. W górze gwiazdy! Jest tam Syriusz, Wenus, Aldebaran! Gwiazdy wysyłają światło także po śmierci, całymi latami! Kłamią, udają, że są żywe! Księżyc udaje, że świeci, a jego światło jest tylko odbici

Terror - w próbach (2)

Obraz
Brakuje pracy indywidualnej - świadomości samego tekstu i znajomości tekstu. Trzeba postawić akcenty logiczne precyzyjniej i wypracować frazowanie. Na razie jest to zbyt przypadkowe. I "dowolne". Czasami w ogóle nie słyszę myśli. Rytmy zaczynają być czytelne i czyste. Umyka mi precyzja całości pierwszego aktu. Wszystko jest postawione na aktora i to mi nie do końca pasuje - ale to prawdopodobnie kwestia pracy. Zadanie postawione jest tak, żeby postaciować każdego bohatera (poza pasażerem, który jako jedyny jest jednorodną postacią przez cały dramat). Tak, żeby nie udało się rozpoznać aktora. To trudne, ale możliwe. Samo się nie zrobi. I wymaga wysiłku.  Trzeba też pamiętać, że rytmika tu jest ważna, bo za dużo jest tekstu (i właściwie wszystko się w nim dzieje) więc, żeby pauzy działały (pauzy umieściłem w momentach "psychologii") trzeba rozwijać akcję we fragmentach przed nimi. Nie rozpieprzać ich dodatkowymi pauzami. Dziś zamykamy obraz pierwszego aktu. I z

The big question

and a possible answer... one of many... what for. https://www.youtube.com/watch?v=6pAObJ_rIU4

Terror w próbach

Wczorajsza próba wieczorna:  - ustawiliśmy rytmy (jeszcze trzeba to wyczyścić) i sensy (wszystko obraca się wokół "dziwnej" zależności pomiędzy bohaterami. Strategie dwie: kłamstwo - realizowane w grotesce, i prawda - przez realizm i minimalizm. Strategia prowadzenia całości: 1. Biały kontra pasażer 2. Czarny kontra 3. Obaj 4. Pasażer reaguje jak widz - jest jego zwierciadłem. Dramaturgicznie zagęszcza się.  - pytanie: postaciowanie. Już wiem, że to będzie trudne, ale warte tego, bo to dodatkowa umiejętność dla nas. Poza tym mocniejsze będą zmiany pomiędzy aktami. Pracy nad postaciowaniem - żeby nie dominowała forma i żeby trzymać założenia - będzie sporo, ale najpierw ustawimy pierwszy akt.  To się uda. Teatralne rozwiązania, których nie ma w tekście dają temu trochę powietrza. 

okrucieństwo (wojna)

Obraz
Prawdopodobnie okrucieństwo jest w najmniejszych gestach jak w przypadku "Terroryzmu", nad którym pracuje. "Trzeba robić małe rzeczy, takie jak ty robisz". To zdanie, ostatnie doświadczenia z prof. Gajewskim i myśli prowadzą mnie same (!) do efektu scenicznego. Efektu... to słowo tu zupełnie nie pasuje... a jednak o to chodzi w ostatecznym rozrachunku, żeby się "podobało", a przy okazji nagnę się do własnych dywagacji. Obok terroryzmu pracuję na tekście o wojnie w Wietnamie. Miał to być monodram, ale wpadłem na chyba tak dobry pomysł, że nie odpuszczę już tego. Czym jest okrucieństwo i czy to kogoś może dotknąć w XXI wieku, gdzie naoglądaliśmy się tylu obrazów... strasznych... Jak patrzę na to zdjęcie, to jestem tam w środku. Przed tymi dziećmi; czasami śnią mi się podobne obrazy. Wyobrażam sobie ten krzyk i chaos. Z myślą o tym konstruuje te rzecz. Powiedzmy, że jest wojna. Po czyjej stronie stanę? I kto ma rację? I do czego mógłbym się posunąć? Jak

Monthy Python and the Holy Grail - zaległości

Obraz
Prawdopodobnie to szydera z własnego narodu, jeśli koniecznie trzeba przypisywać temu znaczenie. Dla mnie to przede wszystkim pobudza wyobraźnię.  Zrobienie tego filmu musiało być niezłą zabawą dla nich. Wyobrażam sobie proces tworzenia. Dość dowolny i otwarty. Mogę się mylić, bo nie znam prawdziwego powodu, ale myślę sobie, że to taka produkcja, która miała dać dużo zabawy aktorom, a wyszło, że wszyscy świetnie się bawią.  Czy jest coś w kinematografii na podobnym poziomie absurdu?  Ja nie znam.  Fragment o pytaniach, żeby przejść przez most jest świetny. Reakcja "Lancelota" kiedy tamten pozwolił mu przejść bezcenna.  Warto to zobaczyć jako coś diametralnie innego. 

Casablanca

Obraz
Oglądałem ten film będąc chłopcem i niewiele z niego pamiętałem. Sebastian Ryś przypomina ten film i okoliczności jego powstania w spektaklu "Zupa Rybna w Odessie". Film powstał w 1942 roku. O ile mnie pamięć nie myli (ale tu słyszałem wersję inną z "lepszych" uszu) w spektaklu Ryś mówi, jak można było nagrać taki film podczas gdy ludzie ginęli w obozach koncentracyjnych. Jak się nad tym zastanowić to faktycznie... jakby to powiedzieć... bardzo hollywoodzka produkcja (Humphrey Bogart, Ingrid Bergmann), ale opowiada w gruncie rzeczy bardzo patriotyczną historię "ku pokrzepieniu serc". Bohater - cynik na zewnątrz (wewnątrz romantyk zniszczony rozłąką) dochodzi do postawy iście patriotycznej w finale. Zresztą scena finalna jest masakrycznie świetna (zwroty akcji). Genialnie wygrany jest kontrast między szefem policji, a głównym bohaterem. Każdemu poleciłbym obejrzenie tego filmu. Szczególnie teraz kiedy mamy pewną perspektywę historyczną. Nie oburza mnie

nadrabianie zaległości - Gran Torino

Obraz
Zacząłem oglądać filmy (myśląc o egzaminie). Nadrabiam zaległości. Ostatnio trafiłem na Gran Torino w reżyserii Clinta Eastwooda. Rozpoznaje jego tendencje reżyserskie. Zawsze podejmuje się zaskakujących historii gdzie nigdy nie opowiada o pozornie głównym temacie tylko łamie go przez zaskoczenie.  I tak w Gran Torino "polaczek" o wymownym nazwisku Kowalski (wymownym w sensie postrzegania Polaków) jest ksenofobem, weteranem wojny w Wietnamie. I nagle życie konfrontuje go z własnymi przekonaniami. Staje przed dylematem dotyczącym jego własnych ludzkich odruchów.  Siłą filmu jest pilnowanie się balansu, żeby nie poszło w kicz, i żeby nie opowiadać widzowi o rzeczach, o których on doskonale wie. Nie ma oczywistych dopowiedzeń, ani wymuszania emocji. Sporo tam zaskoczeń i bardzo sprytnych zwrotów akcji (w sensie zmiany napięć dramaturgicznych).  Do tego dochodzi mistrzowska kreacja Eastwood'a. Co to za doskonały aktor. Nigdy nie za dużo, a jednak bardzo wyraziście

nie żyje Marian Kociniak

Obraz
to jeden z pierwszych zachwytów moich teatralnych.

Pszoniak i rola

Całość rozmowy: e-teatr To mnie zainteresowało najbardziej... Sztuka aktorska Kocham to, co robię. "Kocham", to może nie jest dobre słowo, bo wygląda na wypowiedź egzaltowanego człowieka, a ja na pewno nie jestem egzaltowany. Może raczej powiem, że sztuka aktorska mnie fascynuje. Im dłużej jestem aktorem, tym więcej mam pytań. I uważam, że jest to jedna z najpiękniejszych sztuk. Dlatego że dotyczy bezpośrednio człowieka. Nie potrzebuję pióra, pędzla, dłuta, tylko potrzebuję spojrzenia. Fascynuje mnie, że może człowiek stać obok drugiego człowieka i nic nie mówić, a tak wiele są sobie w stanie "powiedzieć". Ktoś drugi mógłby napisać pięć tomów - i na pewno I nie przekaże tego wszystkiego, co spojrzeniem przekaże człowiek człowiekowi. Oczywiście, mówię o sztuce aktorskiej. Podkreślam, bo mamy dużą liczbę tzw. aktorów usługowych, użytkowych. To jest inna dziedzina. Nie chodzi o to, że gorsza, czy lepsza - po prostu inna. Jest malarz, który maluje obrazy, i

przed przeprowadzką...

Obraz
nasze małe miejsce, gdzie odbywały się próby indywidualne, czasami próby zbiorowe, rozmowy, pomysły... Przez 7 lat (pierwsze 4 lata Studio spędziło bez swojego miejsca w II LO) każdy rocznik zostawiał coś po sobie na ścianach... czasami teksty przez lata wchodziły w dialog. Na pewno tworzyło to atmosferę tego miejsca.