Rocznica Rapsodycznego

75 lat temu powstał Teatr Rapsodyczny - 22 sierpnia 1941 roku w Krakowie. Z powodów oczywistych był to teatr działający w konspiracji, którego pierwszym założeniem było szerzyć polską literaturę w czasach trudnych. Z tego co pamiętam Mieczysław Kotlarczyk już wcześniej wypracował sobie ideę działania teatru, więc spotkanie 22 sierpnia tylko oficjalnie uruchamiało i cementowało grupę ludzi, którzy mieli być pierwszym zespołem (Danuta Michałowska, Krystyna Dębowska, Halina Królikiewicz, Tadeusz Kwiatkowski, i Karol Wojtyła). Teatr na początku działalności wystawiał spektakle w mieszkaniu prywatnym. Nie były to inscenizacje (w sensie pełnowymiarowych spektakli we współczesnym rozumieniu - z chodzącymi aktorami, grającymi rekwizytymi, scenografią) lecz skromne można by powiedzieć recytacje, często z maskami.
Pierwszym spektaklem zrealizowanym przez Rapsodyków był "Król - Duch" Słowackiego (od którego powstała nazwa - od rapsodów "Króla - Ducha"). Powszechnie przyjęło się, że Teatr Rapsodyczny to teatr żywego słowa.
Z powodów politycznych teatr został rozwiązany ostatecznie w 1967 roku.
Takie są też nasze korzenie - Chojnickiego Studia (nie teatru). Wszystko od początku istnienia naszego teatru zaczynało się od literatury, od słowa, głównie od pracy indywidualnej nad słowem. Nasza nazwa jest przedłużeniem i niejako hołdem w stronę mojego mistrza Henryka Dąbrowskiego, który nauczył mnie wszystkiego, co wiem o Słowie. Wielki specjalista, który uczył się u Ireny Jun. Słyszę w pani Irenie Henryka - tonacje, specyficznie stawiane kropki, przede wszystkim logikę tekstu, i to co Henryk zawsze podkreślał w pracy ze mną: "trzeba mieć coś do powiedzenia".
To ostatnie zdanie nie oznacza tylko byle jakiego zahaczenia się o sens tekstu, ale o pozwolenie sobie wejść głęboko w sferę znaczeniową - zastanawianie się bardziej "co", a nie "jak". To znaczy, że pracy nad tekstem nie zaczyna się od wykonywania, tylko od myślenia. Przy tym dominuje skromność "w ciele" (jak facet bez rąk w naszym logo). Teraz tendencja jest w uruchamianiu ciała, a to co widziałem w tegorocznym finale OKR'u w ogóle wybiega do przodu. Idzie w stronę teatru. Deformuję kategorię recytacji.
Co my mamy z Teatrem Rapsodycznym wspólnego, skoro jesteśmy zaledwie cieniem, czegoś co istniało w poprzednim wieku? Otóż kiedyś miałem przyjemność spotkać się z Danutą Michałowską, która "pobłogosławiła" nasze używanie nazwy Rapsodyczne. To było ważne spotkanie - spotkanie z własnymi korzeniami.
Targają jednak mną wątpliwości czy my jeszcze jesteśmy Rapsodyczni. Ciągle (i tak pewnie będzie dopóki ja prowadzę Studio ideologicznie) jesteśmy "ze słowa". Tam jest początek, wszelka inspiracja, prowadzenie aktora jest "poprzez słowo". Ale aspiracje i kierunki wyznaczone ciągną mnie w kierunku widowiska, "spektaklu - obrazu". Po tylu latach jedna rzecz do mnie doszła - jak chce mieć pewność, że dany moment w spektaklu będzie nośny - trzeba go obudować nietypowym obrazem. To są bardzo ciekawe poszukiwania, dla człowieka, który większość życia recytował. Więc gdzie rapsodyczny? Sam Kotlarczyk w jednym ze swoich pism zdradza, że następnym krokiem w jego działalności byłoby widowisko. Może w tym sensie jesteśmy Rapsodyczni - przez dalsze poszukiwania.
Przez moment nawet zastanawialiśmy się z Łukaszem nad zmianą nazwy teatru, bo w większości miejsc do których jeździmy słyszymy zawsze przed spektaklem obawy, że będzie "nudno". Cierpliwość do tekstu znacznie się zmniejszyła. We wszystkich książkach teoretycznych podkreśla się, że teatr to nie radio. Dopiero po naszych spektaklach widzowie są zaskoczeni, że jest tam koncept inscenizacyjny, skrót myślowy.
Zdradziłem kiedyś moje obawy pani Irenie Jun mówiąc, że jestem już tak daleko od "dobrego" słowa. A ona powiedziała mi, że "rapsodyczne" słychać u mnie w myśleniu.
Pisze te słowa do wszystkich naszych aktorów, żeby mieli świadomość z czego jesteśmy ulepieni.
Grzegorz Szlanga

Komentarze

  1. O tym zawsze trzeba pamiętać :) Szczególnie o precyzji w pracy, nie zapominaniu o tym, że tekst, intencja, tonacja, akcent logiczny, każdy szczegół jest bardzo ważny i należy bardzo tego pilnować.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia