Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2015

Czegoś się dziś nauczyłem... Romeo dla szkół

Obraz
Bardzo dobrze, że zagraliśmy, choć posypały nam się zmiany, które wprowadziliśmy dzień wcześniej. Ja byłem słaby jak barszcz. Jakoś czułem, że nie przebijam się, i tylko momentami miałem kontrolę nad tekstem "tu i teraz". Teraz trzeba to złapać z ryzy i "wyćwiczyć" nowe sprawy. Doszło dziś do mnie, że nie moją rolą jest oceniać dlaczego są tacy, którzy nie chcą oglądać, i zawsze będą głupio komentować przeszkadzając innym, ale: mam im pokazać dlaczego właśnie teatr jest siła. Co on - twórcom - nam daje. Jak inaczej się patrzy na sprawy natury egzystencjalnej - albo używając nieco normalniejszego języka - po prostu czuję jaką przyjemność daje obcowanie z czymś co wychodzi poza rutynę życia, co pokazuje "inne", "innych". To czysta radość. Inną ciekawostką jest sam efekt tego spektaklu, czy raczej manipulacji, która odbywa się na widzu. Po raz kolejny "Julia" nie umiała wyjść z teatru - jakby marząc o dalszym ciągu. Oto czym teatr może

żebym mógł w każdym momencie się do tego dostać...

Obraz
Niesamowity artykuł! Tego właśnie potrzebowałem.   http://www.nowakrytyka.pl/spip.php?article330    Arkadiusz Sokol Rehabilitacja diabła, czyli demonizacja Boga Arkadiusz Sokol - ur. 1981 w Zabrzu. Absolwent filozofii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Publikował w "Zeszytach Filologicznych" oraz "Anthroposie", czasopismach naukowych Wydziału Filologicznego UŚ. Autor powieści erotycznej z wątkami mistycznymi pt. "LudoJad". Współpracuje z Wyższą Szkołą Humanistyczno-Ekonomiczną w Łodzi jako animator podmiotowości i kreatywności oraz z krytycznym miesięcznikiem internetowym Verte . Rehabilitacja diabła, czyli demonizacja Boga (próba amatora )  [ 1 ] Przedstawiona w niniejszym eseju koncepcja demonologiczna będzie dotyczyła wyłącznie diabła religii chrześcijańskiej, przy czym będzie rozwiązaniem czysto filozoficznym, opartym między innymi na myśli Witelona z Dolnego Śląska oraz Leszka Kołakowskiego. Niemniej je

przygotowania do Czytasz Ty Czytam Ja - Mały Książe

Obraz
Bardzo mi się podoba ten pomysł, na który wpadłem z rysowaniem na ekranie. A Danka robi to zawodowo! Niesamowicie to wygląda. Będzie tak jak na plakacie. W czasie rzeczywistym będzie rysowana przestrzeń - wobec pomysłu - który można zobrazować: "z chmurki - powstaje baranek". Uruchomić wyobraźnię. Przydała się znajomość mojego ukochanego Saula Steinberga. I fajnie, że możemy coś w tym kierunku zrobić.

"Kazanie Bernarda" - praca nad koncepcją - AKTUALIZACJA

WSZYSTKIE TE MYŚLI TO BŁĄD - Już mam inną myśl. wyjaśnię w następnym poście.  Ciągle czytam i zbieram "pomysły" do tego spektaklu. Staram się też rozszerzać własną wiedzę. Na ten moment widzę w samym tekscie takie oto myśli i konsekwencje prowadzenia tekstu: - przychodzi ksiądź i mówi o pewnym problemie; stawia tezę, że służymy tylko złu - my wiemy (później), że to przyszedł diabeł (któremu nie można ufać. Przecież podaje się za kogoś innego - pierwszy dowód) - mówi, że wszyscy już jesteśmy tacy sami - podaje rozwiązanie: czytać Pismo (wrócić do początku?) - podaje szokującą propozycję: Zło złem traktować. Rozszerzać Zło. Czy można mu tu wierzyć? Jakie są jego motywy takiego podejścia? Wyobrażam sobie, że tylko takie, że się cieszy, że ludzie są na dnie ("Tylko ten kto jest na dnie przepaści, może pomóc drugiemu w przepaści"). Zachęca do robienia jeszcze gorzej. Albo do kontynuowania tej drogi. - nie ma już żadnej możliwości powrotu; za daleko to zaszło

Efekt Słów

zupełnie (powiedzmy) przypadkowo zajmuje się teraz tekstami gdzie słowo jest nieprzeciętne. Oglądałem ostatnio Anthony Hopkinsa, który cytuje fragmenty poezji i wzrusza się do łez. mówi nie wiedziałem, że słowa mają na mnie taki wpływ. To, co czytam i nad czym pracuję ma niesamowitą teksturę słowną. Kołakowski jest dla mnie na razie bardzo trudny. (Znowu czytam go przez pryzmat siebie; błądząc; nie umiejąc znaleźć kierunku - tezy, w którą chciałbym pójsc. Pierwsza moja mysl była taka, żeby zrobić o nieobecnosci Boga, tym samym o piekle, ale mam watpliwosci; Ciekawą wydaje mi się mysl, że Bog jest i na to wszystko patrzy co wyczyniamy; i się może dziwi...a może nie ma ratunku...; z drugiej strony jest Noe i robienie wszystko dla Boga - pozorna czystosc i swietosc; wzgledna jak sie okazuje; gdzies ten grzech jest ukryty zawsze) nie wiem. nie wiem.

Nowości.

Obraz
Kalendarz ze zdjęciami Daniela Frymarka (to wymyśliliśmy jako prezenty na Boże Narodzenie - pomysł jest "wcześniejszy" hihi). Daniel zrobił nam zdjęcia z Romea. Nie ma tego spektaklu w kalendarzu (bo za późno mieliśmy okazję zrobić zdjęcia), ale efekt jest jak zawsze bardzo dobry. http://rapsodyczne.chojnice24.pl/repertuar/pokaz/47/romeo-i/

Idiotyczne, że dopiero teraz!!!! WAŻNE

Obraz
Podszedłem do tekstu Belfra jak zawsze po swojemu gotowy na dekonstrukcję wymyślając cuda niewidy. Z konieczności manipulując tekstem, żeby zaczął służyć moim potrzebom. BŁĄD. BŁĄD. dlatego mi tak nie wychodzą zmanipulowane teksty... coś się zawsze wytrąca... W każdym razie pomyślałem, że dziś zrobię to inaczej i... zacząłem nanosić na tekst cele scen takie jakie są zapisane oryginalnie w opowiadaniu.... i nagle otworzył się inny świat nie zdominowany przez moje widzimisie i moje pseudowizje.  Ergo: zrozumiałem bardzo dużo i otworzyło się bardzo dużo nowych możliwości. DLATEGO ŻE OTWORZYŁEM SIĘ NA TO! W każdym razie to krok do przodu. TAK ZAWSZE - ZACZĄĆ OD TEKSTU. Nawet materiał teraz rozpisany mam szerszy. 

recenzja Łukasza Drewniaka

Obraz
 Łukasz Drewniak, który oceniał nas w Gorzowie Wlkp. - duże wyróżnienie. Dla mnie chyba najważniejsze, że nie muszę się zniżać do opisów, że ktoś nie kuma podstawowych założeń. jak się chce, to się kuma. Bon Voyage  – tak chyba nazywało się przedstawienie Studia Rapsodycznego z Chojnic, monodramu przygotowanego na podstawie  Walizki  Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk. Reżyser Grzegorz Szlanga kilkakrotnie przerywał dobrze zapowiadające się intro muzyczne i przepraszał widzów, że zobaczą niestety wersję okrojoną spektaklu: „To jest sztuka na siedmiu aktorów, my to gramy w pięć osób, ale dziś przyjechało nas tylko dwóch i w dodatku bez scenografii”. Aktor stojący na scenie, Łukasz Sajnaj, uśmiechał się wtedy przepraszająco. Jak nam było ich żal! Reżyser prosił publiczność o dobrowolne datki w postaci przedmiotów i części garderoby, z których oni w mig zbudują dekorację i użyją jako rekwizytów i kostiumów. Proszą grzecznie, no to daliśmy – ktoś położył na ławce marynarkę, szalik, cza

ot wiersz.

[l] Leżymy na dnie błękitnym od ciszy. Na pomostach regli wirujących w slonecznicach gwiazd, na pomostach regli wirujących w meduzach słońca. Pijemy żółtozielony obłok-trujący gaz. A wieczory - ryby śliskich napomknień ciężko łypiąc księźycem płyną dusznie na wprost w codzienność bijąc - noc - kotły złudzeń ogromne. Żeglują przez wydmy lasów kłujące gwiazdami jak oset i słychać, jak chodzi wiatr pełen tajemnic - boso. 2 Na skrzyżowaniach dróg przechodnie odarci z wichrów szuk ają tablic przykazań w rytmie jaskółczych zgonów i płoną lasy podpalone lodowatą wodą nocy i cichną oczy zmęczone jak wilgi. 3 A nam: polipy wierzb chodzą powoli po rzekach, wodorosty błyskawic chmurnie zarastają brzeg. Nocą nieustanny bieg odpływów i przypływów dalekich. 4 To jest ogromny ocean. Dzwonią chmury tłuczone na skraju lasu s- - porcelanowe muszle głuchoty. I czasem gwiazdy opadające na dno - złotem. Ocean. Niebo powierzchnia umarła zamyka oddech. Czekamy, aż pustka wydmie nas srebrnym powietrzem. Ziemi