Casablanca

Oglądałem ten film będąc chłopcem i niewiele z niego pamiętałem. Sebastian Ryś przypomina ten film i okoliczności jego powstania w spektaklu "Zupa Rybna w Odessie". Film powstał w 1942 roku. O ile mnie pamięć nie myli (ale tu słyszałem wersję inną z "lepszych" uszu) w spektaklu Ryś mówi, jak można było nagrać taki film podczas gdy ludzie ginęli w obozach koncentracyjnych.
Jak się nad tym zastanowić to faktycznie... jakby to powiedzieć... bardzo hollywoodzka produkcja (Humphrey Bogart, Ingrid Bergmann), ale opowiada w gruncie rzeczy bardzo patriotyczną historię "ku pokrzepieniu serc". Bohater - cynik na zewnątrz (wewnątrz romantyk zniszczony rozłąką) dochodzi do postawy iście patriotycznej w finale. Zresztą scena finalna jest masakrycznie świetna (zwroty akcji). Genialnie wygrany jest kontrast między szefem policji, a głównym bohaterem.
Każdemu poleciłbym obejrzenie tego filmu. Szczególnie teraz kiedy mamy pewną perspektywę historyczną. Nie oburza mnie to, że taki film został nakręcony. Każdy "walczył" na swój sposób. Przypomina mi to dwie książki "dywizjon 303" (który jest przesadzoną apoteozą dywizjonu - przesadzoną w sensie kwiecistych opisów i porównań, ale też napisaną "ku pokrzepieniu") i znacznie poważniejszy i mnie personalnie bardziej dotykający "L jak Lucy" Meissnera, który jest bliższy dramatowi tamtych czasów. Bliżej człowieka z dylematem śmierci (fragment kiedy patrzą na spalone miasto).

casablanca - final scene

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia