Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2014

spektakl "Romeo"

Jestem bardzo ciekaw tego spektaklu (tzn kiedy powstanie). Okazuje się, że tę historię można poprowadzić ze strony (tylko) Romea. W założeniu jest to odpowiedź na "...i Julia" gdzie "jęczy się" jakie to kobiety są naiwne i biedne. Dobrze. Ten spektakl w pewnym sensie będzie potwierdzeniem tej tezy. Mówię w pewnym sensie, bo jest szansa na to, że z jednej strony będzie to ku przestrodze (tytuł powinien brzmieć Romeo (czaszka - symbol). Kropka). Interesująco się pracuje. Trochę jeszcze intuicyjnie, ale ostre są zmiany nastrojów. Jest w tym rodzaj bezczelności, który chciałbym utrzymać do prawie końca. Muszę się tylko pilnować, żeby nie stanąć na drugim końcu bieguna (przeciwnie do Idy). Jeśli on się zakocha, to dlatego, że wpadł we własną pułapkę.

Matka - fragmenty

Nie mogę pracować; to coś strasznego. Nie mogę myśleć. Czy się przebudzę? Żyję we śnie. Co więc robię; czym jestem? Czuję się zniszczony. Osypuje się bez przerwy. Coś osypuje się, spada. Nie mogę się wyzwolić; jestem zamknięty, zostałem zamknięty, zamknięto mnie, zamknąłem się. Życie moje składa się z nielicznych przebudzeń i ciągłej mordęgi - jakby zostało już przed dwudziestu laty okaleczone, przełamane. Jestem zrównoważonym szaleńcem, dumnym robaczkiem, spokojnym awanturnikiem - tak strasznie kocham las i wieś -a siedzę na Śląsku, siedzę całe czerwce i lipce, i sierpnie zamknięty w tym pokoju nad kilkoma pokreślonymi kartkami papieru. W czasie ostatniej rozmowy powiedział do mnie Staff: "Nie trzeba się ścieśniać... to nawet wpływa na pisanie, to wywiera ujemny wpływ". Zrozumiałem Go - to sprawdza się na mnie.Wazon potoczył się kilka centymetrów i zatrzymał się na krawędzi stołu. W środku miał niebieskawe światło. Wiedziałem, co będzie dalej. Bardzo się bałem. Nawet za

"Matka Odchodzi" T.Różewicz

Obraz
Porażające są te "notki" jego. Autobiograficzne fakty mocniej mną wstrząsają. Choć tu chyba fakt "wielkości" tej osoby ma swój wpływ. Czy to możliwe, żeby "taki człowiek" miał "takie" problemy? Ano możliwe. Co ciekawsze, teraz kiedy już jesteśmy "po" pracy nad Oskarem, myślę sobie, jak podobne są te spostrzeżenia do tych które umieściliśmy w spektaklu. Tam są takie pojedyncze zdania (i całe pasaże) o których można by oddzielnie pisać. Na początku zwróciło moją uwagę zdanie smutne: (cytuję z pamięci) "muszę mieć suche oczy pisząc treny, żeby pilnować czystości formy". Jakoś jestem w takim punkcie, że tak właśnie się czuję. Mniej odczuwać, żeby więcej mogli inni. Ten proces odchodzenia matki, refleksje o ojcu, zmagania ze sobą, życie małego chłopca, który jak się obrażał, chował się pod stołem i mówił "poszedłem w świat". Bardzo osobiste. Cieszę się, że wchłonąłem to w siebie. tego zdjęcia Różewicz by nie zaakc

Steinbeck - Ulica Nadbrzeżna - charakterystyka

Cecha charakterystyczna to to, że wplata skrzętnie opisy fauny - np. żółwie chodzące i to jakoś gra w książce; daje poczucie czasu; w ogóle czuć u Steinbecka dużo słońca i potu. Długie słoneczne dni. Temat społeczny i jakąś nieporadną ludzkość bohaterów. Wspaniały jest ten fragment kiedy Mack i chłopaki chcą zrobić imprezę dla doktora i jak im nie wychodzi. I potem druga impreza na którą Doktor się już przygotował i czytał im wiersz (poprzedni post) i wszyscy się swietnie bawili. Cała ta egzystencja jakby pozbawiona sensu, a jednak tak bardzo ludzka. Trwanie.  frag. tekstu: Spójrz na nich. To są prawdziwi filozofowie. Zdaje mi się, że Mack i chłopaki wiedzą wszystko, co się kiedykolwiek zdarzyło na świecie, może wiedzą też wszystko, co się zdarzy. Sądzę, że żyją na naszym szczególnym świecie lepiej niż inni ludzie. Kiedy inni zabijają się ambicją, nerwowością i chciwością, oni odpoczywają. My wszyscy, tak zwani dzielni ludzie, jesteśmy chorymi istotami, mamy marne żołądki i ma

kolejny genialny Steinbeck - Ulica Nadbrzeżna - wiersz

Obraz
"Czarne nagietki"  Widzę Ją w duszy — piękną o piersiach cytryny,  O twarzy jako gwiazdy nocy złote,  Krążące nad nią; jej ciało ogarnięte żarem,  Ranne płonącym miłości oszczepem;  Moją pierwszą ze wszystkich — ją widzę i wtedy  Chłód wiecznych śniegów moje serce ścina Nawet teraz, Gdyby moja dziewczyna o oczach lotosu Przyszła znów do mnie znużona brzemieniem Młodej miłości, wziąłbym ją w ramiona I z ust jej spijał znowu mocne wino Jak mały pirat-pszczoła w lekkim locie Miód słodki spija z nenufaru kwiatów. Nawet teraz, Gdybym ujrzał, jak leży otwierając oczy W niemym pragnieniu, a jej blade ciało Tak cierpi wskutek mego oddalenia, Moja miłość stałaby się więzami kwiatów, a noc czarnowłosą kochanką na dnia piersiach. Nawet teraz Moje oczy, co nic nie widzą więcej, wciąż malują Twarz straconej dziewczyny. O, złote pierścienie Dotykały policzków jak magnolii płatki, Jak najbielszy pergamin, gdzie me wargi biedne Pisały

finezja polega na szczegółach

Obraz
zmieniliśmy nacisk we Władcy na "od zabawy". Ta zmiana jest wyraźna i dodaje jakości. Jak mawiał Leonardo "kto nie cieniuje..." Wszystko można tak potraktować - finezyjnie. Jak najmniej ogólnie. Mi się wydaje, że ja już jestem szczegółowy, ale jest jeszcze jeden poziom wyżej szczegółowości. Rozważania poszczególnych pojedynczych elementów. I to nie do spektaklu, bo przecież czasami z góry wiadomo, że coś będzie nie potrzebne, tylko jako rozumienie tego elementu.

Władca na OFTS Warszawa

Obraz
 Graliśmy w Akademii na 4 edycji. Jesteśmy jedynym teatrem, który 4 raz był. I tym razem spektakl się podobał widzom. Aktorzy dostali gromkie brawa. Jury po werdykcie powiedziało, że byliśmy 4. To i tak nieźle. Szczególnie po doświadczeniach teresińskich. Spektakl teraz będzie się rozwijał. Chodzą mi po głowie zmiany, które rozszerzą jakość. Potrzebna jest próba całościowa, żeby zakodować interpretacyjne zmiany. I potrzebne są indywidualne, żeby znaleźć odpowiedni "ton". Dwa pierwsze miejsca bezsprzecznie należały się. Spektakle są bez zarzutu - precyzyjne. Dopełniane sprawnych aktorstwem. ALE przede wszystkim DOKŁADNE. W języku, obrazie, zmianach rytmów, rozwiązaniach teatralnych. To jest ten poziom, do którego musimy aspirować. Ten poziom, którego jeszcze nie mamy. Może Versus i Dzieło mają taką dość dokładną strukturę. Ale reszta się trochę wymyka, choć chyba trudno powiedzieć, żeby było to słabe. Jestem nakręcony. I zmotywowany do poszukiwań. Od razu też znalazły

naładowany - Władca po OFTS

- smaczki w tekście (nie grać tematu) - dać czas w postaci dni - ich entuzjazm do znudzenia - indywidualne zadania zgodne z charakterem - prosiaczek wpieprza. wyciemnienie. zapalenie. inne zadanie. nieporadność "systemu". Ralph wymyśla prawa. Jack trenuje układ uranybachłubudu - początek - dać tajemnice, żeby się tak nie snuło - finał: zmienić tempo telefonu ostatniego - prosiaczek: eksperyment: jak mówi tekst bez okularów: dać mu "kwik kwik" (intencje trzymać - wzruszenie ALBO: że chce się bić.... hm... wymachuje rękami jak bokser nieudolny ale to opcja) - Jack - niech pomaga na początku, zero zła; chór - zabawna scena oni autentycznie śpiewają wysokim tonem ; mają złożone ręce do amen - cel: zabawna scena - utrzymać (podkreślić) różnice między J. a R. (dynamika, kontra gapowatość/refleksyjność) ale jestem nakręcony... ile inspiracji i jeszcze jedno: w przyszłym roku nic nie robimy; szkolimy się na warsztatach. Ze mną, ale najważniejsze że beze mnie. Chyb

po próbie

teraz kiedy czuję, że lepiej rozumiem rzeczywistość teatralną napotykam problemy zupełnie innej natury pozateatralnej. Co ratować? I jeszcze jedno: interpretacja jest zawsze dobra kiedy jest... dobra. Taka mądrość nocna. (nie szuka się sposobu na dobre wykonywanie aktorów, tylko żeby dać im przestrzeń myśli, żeby ich wykonanie błyszczało wobec myśli o temacie/zadaniu). 

Śmierć... lub Koniec

Obraz
Kiedy zespół dobry, to można poszerzać spektrum języka spektaklu. Szukać rozwiązań. Boże, jaka dobra była to próba... realizuje się wszystko w obrazach i dobrze podawanym tekście. Jeszcze jak ich trochę poniesie. W czwartek dokończymy i utrwalimy. Dokładność i dbałość jest wspaniała. I jeszcze jedna prawda: gdyby nie oni, to by nie było na taką pracę szans. Spektakl jest pomysłowy, ale też bardzo konsekwentny. Temat ekstrapoluje na prowadzenie tematu "wobec widza". Raczej dobre są zadania aktorskie oprócz dwóch, które muszę przemyśleć. Większość jest wyzwaniem. Jeszcze trzeba pogłębić "wniknięcie" aktorów w środek, ale to się zrobi jak będą grali całość. Obiecujące. Może widzowi też sprawi tyle przyjemności, ile nam. Wiem, że jest to przygotowanie do Belfra. Muszę tak stawiać zadania, żeby były trudniejsze do realizacji. Żeby się aktorzy rozwinęli jeszcze przed tą pracą. Finalizować i pokazywać. Po Heysel w Koninie przyjętym owacją na stojąco (?) już czuję,

OKR - finały i Damian

Obraz
Damianowi nie poszło tak dobrze jak na próbie, głównie z powodów dwóch: rytmu - zrobił się jednostajny, nie miał kontroli nad nim, nie atakował widza różnicami. I drugi - zabrakło trochę dystansu, dość późno się rozkręcił i bawił widza. (tę ostatnią uwagę wpisała sobie również Irena Jun). I choć faktycznie było słabiej... to ciągle było dobrze. Ten chłopak ma bardzo duży potencjał. Coś jest z organizacją. Chętnie bym go widział w repertuarowych rzeczach, tylko czy można na niego liczyć? Irena Jun zachęcała go, żeby zdawał do szkoły. Ciekawe czy spróbuje? A co jeśli się dostanie? Warunki ma. Sam OKR taki jak zawsze. Był sobie werdykt i kiedy wracałem przypominały mi się recytacje całkiem sprawne (choć nierówne). W zasadzie faktycznie trzeba być odpornym pomimo braku nagród. Po prostu tak bywa. Znowu zdenerwowała mnie prof. Suchocka twierdząc jak co roku, że słychać mnie i "biedny" chłopak był ubezwłasnowolniony. Dobrze, że Damian ma kawał mózgu i nie poddał się takiej ind

Dziecko dla początkujących - Szamocin

Obraz
Istotne. Spektakl był bardzo dobry. Ludzie od początku weszli. Był jeden moment gdzie trochę siadła energia, ale tylko dlatego, że spektakl dość szybko się rozkręcił. Chłopaki grają to zawodowo. Nauczyli się dyscypliny. Piotr jest precyzyjniejszy w zadaniach i artykulacji, Błażej w ogóle nie poddaje się widzowi. Ma 100 procent manipulacji widzem. Mądrze, dojrzale. Poproszono nas, żebyśmy zostali do końca (mimo, że byłem chory) sugerując, że dostaniemy nagrodę. Na omówieniach jasno powiedziano, że jest to spektakl zawodowy. (choć przecież dopiero od jakiegoś czasu aktorzy mają taką sprawność, że bronią go tak dobrze), i że nie ma porównania do innych. Żeby było miło zostaliśmy i... nic nie dostaliśmy (poza nagrodą publiczności). Chyba nas nieźle zaskoczył werdykt. W każdym razie ze sporym niesmakiem wyjeżdżaliśmy stamtąd. Po werdykcie podchodziło jury i mówiło, że nie mogli nas porównywać do teatrów mniej doświadczonych. I "że my się nie obrazimy" (a pewnie że się obrazim