Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

Lojalność i poprawianie

Poprawianie czyichś spektakli jest łatwe: nie dlatego, że ten kto poprawia wie dokładnie co musi być poprawione (choć często może i wie), ale jest łatwe, bo "poprawiający" nie czuje żadnego stresu - to w końcu nie jego spektakl. Różne mam z poprawianiem doświadczenia. Kiedy robiliśmy "(wy)łuskanie" na dzień przed spektaklem w finale OKR'u wszedł Stanisław i zaczął wymyślać zmiany, a ja niepewny własnej wersji pozwoliłem mu na to. Nie wspomnę o tym, że teraz myślę, że było to bardzo nie w porządku w stosunku do aktorki. Kiedy byłem w Wejherowie na spotkaniu autorskim zostałem poproszony (między dwoma spotkaniami), żeby pomóc aktorce grającej monodram o Antygonie. Dziewczyna bardzo zdolna, mój typ aktorstwa - ona szuka autentyzmu wypływającego z prawdy wewnętrznej. Szybko chwyta, dobrze szuka skojarzeń, jest precyzyjna. Obejrzałem jej wersję. (Zmieniała ją kilka razu za namową różnych ludzi). Rozpisałem sobie sceny. I od razu wiedziałem co jest nie tak w spekta

Konkursy - jury

Obraz
Bycie członkiem tego jury to ogromne wyróżnienie. Bałem się, że moje dobre notowania zeszłoroczne, w tym roku mogą się nie powtórzyć. Udało się być merytorycznym i konkretnym. ALE: są większe problemy:   W finale spotykają się Ci sami instruktorzy. Niewielu dochodzi nowych. W werdykcie powtarzają się te same nazwiska w innej konfiguracji. Tak było też jak ja startowałem. Potem ci, którzy istnieli w werdyktach stają się instruktorami i tak to już dalej leci.  A jednak trzeba sobie w końcu odpowiedzieć po co jest ten konkurs. Czy to ma być edukacja i na tym trzeba się skoncentrować, czy inwestować w spotkanie "elitarne"?  Moim zdaniem to powinna być edukacja - dlatego, że na niższych szczeblach (czyli naszych Chojnic) na przykład) powinno skupiać ludzi, którzy interesują się literaturą, czytają, mają przemyślenia, lub ostatecznie interesują się teatrem. Piszę celowo "ostatecznie", bo OKR nie jest popisem aktorskim jedynie, tylko wyrażaniem myśli. (Jednocześ

"Janek i kot" w Wejherowie i SP7

Obraz
Dzień przed finałem OKR'u (byłem w jury) zaproszono mnie do Wejherowa na dwa spotkania autorskie. Pojechałem tam, bo mój korektor (pani Edyta Łysakowska-Sobiczewska) pochodzi właśnie z Grodu Wejhera.  Już kilka tych spotkań z dziećmi miałem, i zaczynam się dobrze bawić opowiadając dzieciom o książkach. Chyba zacząłem rozumieć, że coś im mogę dać. Poza tym jestem na ich poziomie (sic!). Wygłupiamy się razem. Czytanie opowiadania też jest ciekawe - próbuje dzieciaki wciągnąć, żeby mi dopowiadały, co może być dalej.  Pomiędzy spotkaniami zostałem poproszony o poprowadzenie próby z aktorką pani Edyty. Efekt bardzo dobry, ale to na oddzielny post. Czegoś się nauczyłem na tej próbie. Warto to spisać.  Pani, która mnie zaprosiła bardzo ładnie opisała to spotkanie, które faktycznie było udane. Wcześniej byłem zaproszony do SP7 w Chojnicach na trzy spotkania i tam się uczyłem jak rozmawiać z dzieciakami. Też było fajnie.  PS. Co do samej książki - chyba nie jest źle jeśli chodzi

finał OKR'u - teatry jednego aktora

Obraz
Błażej dostał III nagrodę i nagrodę dyrektora teatru Rondo. Dobrze, że tak to się skończyło - i tyle mam do powiedzenie o konkursie. Z oczywistych (dla mnie) względów nie będę pisać o tym jak jesteśmy oceniani w finale teatrów od lat.  Najważniejsze, że ludzie byli zachwyceni spektaklem, choć dla mnie było nudno. Za dużo pauz. I nic się nie wydarzyło. Ale to dla mnie. Siedziałem wysoko - widziałem spektakl z okienka - być może to sprawiło, że źle odbierałem spektakl. Powiedziałbym nawet, że to było 40 procent tego, na co Błażeja stać. ALE: podobno myliłem się, bo mnóstwo ludzi do niego podchodziło i gratulowało.  Ciekawa sprawa z moim odbiorem tego spektaklu w finale - czułem od razu zmiany napięć w "powietrzu", a jednak pomyliłem się w ocenie.  Poziom był bardzo wysoki. Jeden spektakl wyróżniał się dla mnie poziomem - spektakl o Skłodowskiej - Curie. Bardzo inteligentna rzecz. (Tylko ze złym finałem). Na długo zapamiętam tę propozycję.  Trwało to kilka lat, ale ni

Chłopak umarł.

To nie najnowsza informacja: zmarł Łukasz, dla którego zbieraliśmy kilka razy pieniądze. W ferworze działań nawet tego nie zauważyłem. Tego żałuję, że jakoś się nawet nie pożegnałem z nim.  Podczas zbierania pieniedzy usłyszałem, żebym tylko nie chciał zbawić świata, a już na pewno, żebym się nie angażował, bo będzie mi przykro jak chłopiec umrze. Nie jest mi przykro, że podjęliśmy takie działania. I będziemy dalej starać się pomagać.  Zostałem poproszony o wykład pt. "miejsce teatru alternatywnego w społeczeństwie" i podtrzymuje moje zdanie, że nie chodzi o to tylko, żeby grać i zdobywać nagrody. Chodzi o to, żeby pomagać na miarę naszych możliwości - innym instytucjom, innym ludziom.  Pamięć mnie zawodzi... czy to Ionesco wycofał się z pisania zauważając jak nikłe to ma odbicie w rzeczywistości? (czy mylę fakty).  Prawdą jest, że bardzo dużo się dzieję, i trzeba się zastanowić, czemu poświęcamy energię, a co ważniejsze jak porządnie to robimy. Ostatnio było dosyć c