Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2019

Tischner

Nagrywam kawałki z Tischnera. Nie wydaje mi sie to przypadkowe, że akurat ja czytam te fragmenty. Nie chcę przesadzać, ani popadać w patetyzm (Boże uchowaj), ale jestem natchniony jak to czytam. Te teksty doskonale oddają to, co myślę, czuję.  Czytam to "na zamówienie", ale jakoś głęboko wchodzę w to. Jakbym ja to pisał. Choć nie stać mnie na takie genialne myśli.  W każdym razie czuję, że jestem częścią czegoś ważnego. 

III Bitwa Teatralna - już dziś

Reżyser i jego marka.

Obraz
Mieliśmy próbę wznowieniową do Scrooga i znowu poczułem, że wymyka mi się to z pod kontroli. Znowu za dużo elementów do opanowania. Zmiany nieprzetestowane do takiego stopnia, żebym był zadowolony.  Ale też cieszę się, że odbyłem jedną rozmowę. Zostało tam wyartykułowane jasno, że można być zmęczonym (moim) ciągłym poprawianiem. I to rozumiem. Mam tendencję do poprawiania ciągłego - niekoniecznie na lepsze.  Obserwuję też jak moi młodsi koledzy poprawiają stale swoje spektakle i też gdzieś tam popełniają błędy - szczególnie fabularne - te zmiany zmieniają dramaturgię do tego stopnia, że Myśl/Zamysł całości wymyka się. To są rzeczy niezauważalne jak jest się "w środku" spektaklu. Najprawdopodobniej mnie przydarza się to samo. Tracę dystans. I zaczynam kombinować. Bez sensu zupełnie.  (W historii teatru są jeszcze ciekawsze przypadki: Jarocki potrafił podobno wejść w przerwie spektaklu i dokonać zmian!). Mam raczej łatkę trudnego partnera do pracy scenicznej. I trudn