Terror w próbach (5) - ciekawa sprawa

Spinamy najtrudniejszy pierwszy akt. Zrobiłem to samo co w przypadku "Dziecka". Spisałem wszystkie błędy. W przypadku tego spektaklu każdy błąd rytmiczny albo aktorski od razu odbija się na całości. Łukasz słusznie zapytał mnie czym się różni ta wersja od tamtej. Ta jest ustawiona na momenty, które mają doprowadzić w widza do znaku zapytania "dlaczego oni go tak traktują" i jaka jest między nimi zależność. Wypunktowane są też tematy, które mają zostać w widzu do drugiego aktu. Tam się wyjaśni zagadka.
Najciekawsze dla mnie było wypracowywanie szczegółów tonacyjnych i logicznych, jak i próba znalezienia subtelności w intencjach.
Szczegóły tonacyjne - "Ktoś miał przylecieć... polecieć... ktoś na kogo można zrobić zamach? Polityk, uczony?" - próbowaliśmy to na kilka sposobów. Nie było to dobre, kiedy pojawiały się pauzy pomiędzy tematami. Czyli zawodziła technika. Ergo: jak ważne jest rytm frazy - od razu traci aktor traci na wiarygodności. Do tego to zdanie "ktoś na kogo...". Seba mówił to do kropki. Zamiast stawiać znak zapytania. To może wydaje się komuś banalne i nieważne. Ale takie zabrudzanie frazy od razu słychać jako zgrzyt - choć trochę nam zajęło dojście do tego, gdzie leży problem.
Bardzo często słyszę bardzo dużo zabaw tonacyjnych, które są związane z zupełnie inną intencją. Odpowiedź: trzeba to robić skromniej i subtelniej. (Libery miał 100 procent racji). Muszę być jeszcze czujny w tych kwestiach. Ja to słyszę, że coś jest nie tak. Wcześniej pozwalałem aktorom tak grać, dlatego, że wierzyłem, że oni sobie "to" znajdą. Ale na ostatniej próbie doszło do mnie, że tego można jednak nie znaleźć, bo odpowiedź jest w błędzie technicznym - jak z tą kropką zamiast znaku zapytania. Podobnie jest z moimi podpowiedziami dotyczącymi pauzy - tu też muszę być precyzyjnieszy, bo ostatecznie nie chodzi o to, żeby leciała tylko emocja, a tekst jest nielogizowany - "...jesteś spóżniony, nie zdąże, a w ogóle to mogłem zginać" - nie wejście w emocje tu jest istotne, tylko kontrola frazy - właśnie świadomość techniczna i logiczna. Inaczej to Piotrowi płynęło (powodem była moja podpowiedź do nich, że nie ma sensu pauzować przesadnie kiedy nie ma powodu - pauzy umieściliśmy tam gdzie widz ma "usłyszeć" zatrzymanie wynikające z fabuły).
Łukasz szuka głosu i dobrze. Dziś mu coś ciekawego wysłałem. To dla mnie zagadka co z tego będzie, ale robimy małe kroki do przodu. I to się na pewno rozwinie. On ma ciekawość co może ze sobą zrobić.
Zadaje sobie jeszcze ostatnie pytanie (bo równocześnie pracuję nad Pinokią, gdzie rozwijam plastyczne obrazy) - co bym zrobił gdyby nie było tekstu... czy tam jest możliwa jeszcze jakaś akcja? Jakieś obrazy? Nie mam wyobraźni...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

Agent - Ostatnia prosta

Charytatywnie. Sensownie. I na spokojnie.