Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2017

Michael Haneke - Funny Games Le Pianiste

Obraz
Spielberg jest popkulturowy, wpisuje się w pojęcie atrakcyjności, sprytu, jego konstrukty są dopracowane, bazują na niespodziance. Gdzieś na drugim biegunie jest Michael Haneke. Łączy ich dopracowanie detali i trzymanie napięć. Różnią ich środki. Haneke jest bezczelny w swoich filmach - łamie otwarcie iluzję fikcyjnych napięć, zmusza do zatrzymania się, do refleksji nad tym czym jest fikcja, a czym rzeczywistość. Dobiera ostre środki silnie kontrastywne. Nie martwi go nuda - skupiony jest na sensie.  Obejrzałem jakiś (przepraszam) dość idiotyczny materiał podsumowujący Funny Games w reżyserii Hanekego - że to niby Haneke "bawi się z nami w grę". Pewnie to przypuszczenie bazuje na tym, że w tytule jest Games. Jeśli to gra, to bardzo okrutna, gdzie oczekujemy ciągle, że bohaterom się uda. Haneke świetnie wyczuwa tu różnicę między Happy Endem fikcji i przerażającym okrucieństwiem rzeczywistości, która na dodatek nie potrzebuje specjalnej motywacji. Jest tam genialna s

Sylvester Stallone

Obraz
Drogi ludzi są różne. Chciałem napisać o filmie Hanekego "Funny Games", ale najpierw ciągnie mnie w stronę aktora i scenopisarza Stallone'a. Nie miał łatwej drogi. Nie chciano, żeby zagrał Rockiego. Z wyraźną wadą wymowy z uporem maniaka miał nadzieję. Nadzieję, że się uda i że to będzie miało sens. Zagrał w tylu filmach, o których moje pokolenie pamięta.  Teraz, po tylu latach, gra minimalistycznie, konsekwentnie prowadzi rolę, z ogromnym wyczuciem, i (!) na granicy wzruszenia. Są to ciągle filmy o zwycięskich walkach, ale tym razem zwycięstwo jest natury psychologicznej - dotyczy bohatera, zawiera konieczne zaskoczenie, boks jest pretekstem, żeby opowiedzieć historię bardziej uniwersalną. Oba filmy "Creed" i "Grudgematch" do mnie trafiają. Pierwszy to historia boksera osadzona i wykorzystująca realia współczesnego świata. Z nowoczesnym klimatem, zachowująca coś z Rocky'ego. Ciekawe, z dobrą dramaturgią, świetnym tempem.  Drugi - lepszy - d

"Bliżej Teatru" - przygotowanie - pierwsze spotkanie

Obraz
W sobotę ruszamy z nowym projektem. Już się nie mogę doczekać. Już prawie mam wszystko przygotowane, a na pewno przemyślane. Mam sekwencję zadań, żeby trochę metodą Sokratesa doprowadzić do wniosków. Bez zbędnego gadania. Wszystko praktyczne. Dużo osób się zapisało. Może uda się stworzyć jeszcze szersze środowisko teatralne. Zobaczę też czy moje doświadczenie okaże się cenne dla innych.  Fundamentalne pytanie brzmi "po co komu teatr?". Moje zdanie przedstawiłem na konferencji: analogia z piłką nożną - od IV ligi do ekstraklasy. Trzeba stworzyć popyt. Wszystko na siebie wzajemnie pracuje. Potrzebna jest konkurencja i myślący ludzie.  Od lat to robimy, ale własnym sumptem. Teraz damy konkret innym. To ważny moment, myślę.  Bardzo ważne będzie spotkanie z Łukaszem, żeby pomóc ludziom w pracy z aktorem. Konkretnie i praktycznie. On to umie robić świetnie. 

jeszcze po nawałnicy.

Obraz
Ciągle to robi wrażenie... zrobione w drodze powrotnej.

Konferencja Kultury - podsumowanie

Obraz
Na konferencji - choć pełen obaw na początku - zrobiłem to, o co poprosił mnie prof. Śliwonik. Dość zabawnie wyszło z dyrektorem Orzechowskim, ale on podszedł do mnie po konferencji i ładnie się zachował. Na pewno już mnie zapamięta. To ważne. Bo to szansa dla Chojnic, żeby móc w przyszłości zaprosić Teatr Wybrzeże tak jak to mi się udało kiedyś w ramach projektu "Teatr Polska". Rozmawialiśmy o możliwościach i jak to wygląda od strony finansowo - technicznej.  Pozostaje jeszcze sprawa sensu takiej konferencji. Nie do końca rozumiem czy to się na cokolwiek przełoży, ale trzeba poczekać. Prof. Śliwonik z wielkim taktem prowadził panele. Bardzo konkretnie i sensownie. Jest w tym ogromna klasa. Zgadzam się ze wszystkim o czym profesor mówił. Bardzo odpowiada mi jego "ton". Opowiedziałem o ambicjach. O problemach. Świetnie wypowiedzieli się ludzie z Ofensywy Teatralnej. Bardzo rzeczowo. Widać, że to nie są działania pozorowane. Tylko naprawdę im zależy. I na pewno

sens nauki

As I felt a surge of good energy (which does not happen to me lately) I tried to explain to my daughter the sense of learning. Of learning anything, but I was actually thinking about learning a language. I had to think about it to avoid commonplace and cliche and to try to be as honest as I am in my "stories for children"... The English language has given me friendship, travel, experience, opportunities. The meaning of it all I see in this piece: https://www.youtube.com/watch?v=mwGnCIdHQH0 it is so unbelievably touching. But first you need to know the language to be able to understand it and then feel. I guess that is it!

Jak to działa? - SUPERNATURAL (serial) - do "Bliżej Teatru"

Obraz