Czegoś się dziś nauczyłem... Romeo dla szkół
Bardzo dobrze, że zagraliśmy, choć posypały nam się zmiany, które wprowadziliśmy dzień wcześniej. Ja byłem słaby jak barszcz. Jakoś czułem, że nie przebijam się, i tylko momentami miałem kontrolę nad tekstem "tu i teraz". Teraz trzeba to złapać z ryzy i "wyćwiczyć" nowe sprawy. Doszło dziś do mnie, że nie moją rolą jest oceniać dlaczego są tacy, którzy nie chcą oglądać, i zawsze będą głupio komentować przeszkadzając innym, ale: mam im pokazać dlaczego właśnie teatr jest siła. Co on - twórcom - nam daje. Jak inaczej się patrzy na sprawy natury egzystencjalnej - albo używając nieco normalniejszego języka - po prostu czuję jaką przyjemność daje obcowanie z czymś co wychodzi poza rutynę życia, co pokazuje "inne", "innych". To czysta radość. Inną ciekawostką jest sam efekt tego spektaklu, czy raczej manipulacji, która odbywa się na widzu. Po raz kolejny "Julia" nie umiała wyjść z teatru - jakby marząc o dalszym ciągu. Oto czym teatr może...