Świetna książka. Steinbeck dostał Nobla. Książka jest dołująca. Mam jakieś ciągłe nieuzasadnione skojarzenie z Auschwitz - to znaczy z tematem zła, które po prostu JEST. Świetnie to pokazuje Haneke w filmie "Biała Wstążka" - tu we wsi zło się czai za rogiem, w duszy młodych, a Tam, w Wielkim Świecie zastrzelono arcyksięcia Ferdynanda. U Steinbecka obraz rozpaczy ludzi i znikąd ratunku. Zostawieni swojej psychice, bezsilni wobec okrutnej rzeczywistości, która w gruncie rzeczy sprowadza się zawsze do tego samego mianownika - "Jak mi jest dobrze, to po co dbać o innych". Życie jest jedno i każdy dba o swoje (bo nie ma czegoś takiego jak kolektywny żołądek" Ayn Rand), ale tak jak w genialnym filmie z Wynoną Rider "Miasteczko Salem" istnieje coś takiego jak nazwisko, lub honor jak kto woli. I samoświadomość. Choć to ostatnie pewnie u niektórych silniejsze niż u innych. Do samego pisania, które tak gęstnieje u Steinbecka fabularnie - kiedy wydaje mi...