Posty

Historia Cywilizacji

Obraz
Czytam książkę, którą chyba będę czytał przez następnych kilka lat - The History of Civilization napisaną przez Willa Duranta i jego żonę Ariel.  Książka ma 13.000 stron (!). I jest... niesamowita! Czytam ją powoli, po prostu chłonąc ich myśli, sposób narracji, dobór słów. Jest to cywilizacyjny (sic!) majstersztyk. Pisali ją 40 lat (!!!) - historycy nie uznają w pełni sposobu podejścia autorów - nie ma co się dziwić - jest tam sporo treści, które mogą budzić kontrowersje, ale nie można odmówić temu jakiegoś przyciągania, związanego z przyczynowo-skutkowym podejściem analitycznym; do tego jeśli komuś się wydaje, że coś TERAZ jest normą, niech się dwukrotnie zastanowi - było już "wszystko" - również to, czego teraz absolutnie w Polsce nie akceptujemy.   Będę z pewnością cytował ją tu na blogu. Czytam tę książkę na tablecie - zysk jest taki, że mogę robić notatki, i mam do nich łatwy dostęp. Książka jest chyba tylko po angielsku, i to może być dla niektórych przeszkoda, bo autor...

Co dalej? przedpremiera! cz.1

Obraz
Do najważniejszych wydarzeń, o których muszę napisać zaliczam przedpremierowy pokaz "Ziemia pamięta. Opowieść o Chojnicach". Jestem zobowiązany do spisania moich myśli, bo na pewno kiedyś do "tej" myśli wrócę.  "Tej", czyli pewnego ryzykownego założenia, że "umiem". Wyjaśniam: ten spektakl stworzyłem w oparciu o założenia fabularne BEZ POSTAWIONEGO KONFLIKTU.  Konflikt jest podstawą dramaturgii - (potencjalnie) wciąga widza. Tu - świadomie - pozbawiłem spektaklu konfliktowej sytuacji, żeby sprawdzić, czy umiem widza zainteresować/wciągnąć inaczej.  Czy się udało pozostawiam widzowi. Dla mnie to było bardzo ważne, żeby parafrazując zdanie ze spektaklu "a teraz będzie już tylko przyjemnie" (napisane zresztą przeze mnie) stworzyć takie sytuacje sceniczne, które (pomimo braku wyżej wymienionego konfliktu) będą widza interesować (np. kajak).  Co dalej? Dalej walczę ze sobą.... ale coraz skuteczniej przekonuje się (dzięki pomocy historyków), ...

750-lecie Chojnic

Obraz
Czuję, że robimy coś świetnego. To też jest wypadkowa stanu, w którym znajdują się aktorzy - są już doświadczeni. Pracuje się z nimi szybko i sprawnie. Ja jak zwykle jestem przygotowany zawsze do próby, i szybko osiągamy efekt.  Pomysły są kreatywne. Daria jak zwykle wymyśliła super kostiumy.  Piotr Cz. - animacje. (robią niesamowitą robotę) Najsłabszym elementem jestem ja - jako Wrzaliński - czyli jest dobrze! :) 

Od czego zacząć...

Obraz
Od czego zacząć po długiej wirtualnej nieobecności... Tyle tematów.  Zacznę od własnej wizytówki. Zostałem zaproszony do jury Ogólnopolskiego Konkursu w Trzciance. Zawsze najlepsi przyjeżdzają do Trzcianki. Tym razem jury zostało zaproszone do pokazu.  To stresujące. Z góry zakładające, że będziemy "lepsi" niż uczestnicy.  Dla mnie to ważne. Pokazuje, że albo ktoś coś umie albo nie.  Oto moje wykonanie: Od 30 min.  - "Narty Ojca Świętego" fragm.- mimo, że już od dawna nie występuję recytując - to jest mój poziom, którego się nie wstydzę.   https://www.youtube.com/watch?v=K-mFyUqyII8&t=2219s   Poznasz go po umiejętnościach. Każdego.

Krótko, na temat...

Obraz
 ...zastanawiając się nad pojęciem jakości, wracam do tego, co powiedział jeden z moich mistrzów Steve Martin: "shouldn't the first thing be to ask yourself how do I "be" good.".  Najważniejsze pytanie! Potem "nieudacznicy" (duży skrót myślowy) tworzą wirtualną rzeczywistość, w której sami dla siebie są "good" (znowu skrót myślowy: raczej myślą, że są excellent/superb).  Ja jeszcze powalczę o "good". Takie "dobry/e", które widziałem na różnych scenach/w różnych książkach. I znowu za Stevem Martinem: każdy sukces będzie okupiony taką samą ilością porażek, wątpliwości.  

W natłoku głupot...

Obraz
Pisałem niedawno o "konkurencji" platform stremingowych z "żywym" kontaktem ze sztuką. Niedługo będę miał więcej danych z tego roku, co wybierają (i co wiedzą) odbiorcy sztuki w naszym mieście.  Ostatnio zastanawia mnie jakość tego, co oglądamy - też w kontekście tego, co ja sam przygotowuję widzom w teatrze.  Jest masa niezbyt mądrych programów, których celem jest wywołanie u nas negatywnych emocji - na bazie konfliktów (to się "dobrze" ogląda) pomiędzy uczestnikami, idiotycznymi zadaniami (żeby potencjalnie ośmieszyć brak różnych zdolności lub wiedzy). Spotkałem kilku uczestników podobnych programów i oni przyznali, że wyżej wymienione zachowania są promowane szczególnie. W porządku. Każdy z nas wybiera, co ogląda. Ja uwielbiam "usterkę", generalnie TTV, bo potrzebuję często lekkiej rozrywki.  Jednak:  Trafiłem ostatnio netflixie na program japoński "Final Draft". Podczas trwania programu byli sportowcy współzawodniczą w różnego rodza...