Co dalej? przedpremiera! cz.1
Do najważniejszych wydarzeń, o których muszę napisać zaliczam przedpremierowy pokaz "Ziemia pamięta. Opowieść o Chojnicach". Jestem zobowiązany do spisania moich myśli, bo na pewno kiedyś do "tej" myśli wrócę.
"Tej", czyli pewnego ryzykownego założenia, że "umiem". Wyjaśniam: ten spektakl stworzyłem w oparciu o założenia fabularne BEZ POSTAWIONEGO KONFLIKTU.
Konflikt jest podstawą dramaturgii - (potencjalnie) wciąga widza. Tu - świadomie - pozbawiłem spektaklu konfliktowej sytuacji, żeby sprawdzić, czy umiem widza zainteresować/wciągnąć inaczej.
Czy się udało pozostawiam widzowi. Dla mnie to było bardzo ważne, żeby parafrazując zdanie ze spektaklu "a teraz będzie już tylko przyjemnie" (napisane zresztą przeze mnie) stworzyć takie sytuacje sceniczne, które (pomimo braku wyżej wymienionego konfliktu) będą widza interesować (np. kajak).
Co dalej?
Dalej walczę ze sobą.... ale coraz skuteczniej przekonuje się (dzięki pomocy historyków), że uda nam się opowiedzieć historię Chojnic (skrótową oczywiście, i pozbawioną traum).
Obecnie jestem na etapie: a) czytania dalszego o historii naszego miasta b)konfrontowania swojej (nie)wiedzy z osobami moczonymi mocno w historii. I... jestem zachwycony, tym co od nich usłyszałem. Ja takiej głęboko osadzonej wiedzy nie mam; brakuje mi często szerszego spojrzenia - a oni (po premierze podam konkretne nazwiska) umieją swoją wiedzę syntetyzować, łączyć fakty, dodając detale.
Walczę ze sobą o kształt doprowadzenia historii do II Wojny Światowej - w spektaklu gra Tosia (6 letnia)- ona spaja całość, pojawiając się w momentach "edukacyjnych". Myślę, że to z jej powodu wzbraniam się przed "dowalaniem" widzowi faktami mocnymi. Myślę (pewności nie mam), że możemy całość utrzymać w sosie lekko-półciężkim (z przewagą lekkiego), nie tracąc motywów, które chcąc nie chcąc wydarzyły się, i nic tego nie zmieni (półciężkie elementy, lub elementy ciężkie, ale bez epatowania nimi).
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek musiał robić taki szeroki Research, dotyczący spektaklu. (może "kazanie XXI - do tego przeczytałem masę książek, żeby nie zgubić sensu filozofii Kołakowskiego) Czuję wewnętrznie, że to z dwóch powodów: 1) nie chcę sobie pozwolić, żeby spektakl był "po wierzchu" i nieprecyzyjny (nawet jeśli skrótowo opowiadamy tę historię), ma to być podstawowa edukacja dla tych, którzy mają prawo nie wiedzieć i 2) jakoś rezonują mi słowa mojego taty o przywiązaniu i szacunku do tego miasta. (ale też nie wpadajmy w pompatyczne tony).

Komentarze
Prześlij komentarz