W natłoku głupot...

Pisałem niedawno o "konkurencji" platform stremingowych z "żywym" kontaktem ze sztuką. Niedługo będę miał więcej danych z tego roku, co wybierają (i co wiedzą) odbiorcy sztuki w naszym mieście. 

Ostatnio zastanawia mnie jakość tego, co oglądamy - też w kontekście tego, co ja sam przygotowuję widzom w teatrze. 

Jest masa niezbyt mądrych programów, których celem jest wywołanie u nas negatywnych emocji - na bazie konfliktów (to się "dobrze" ogląda) pomiędzy uczestnikami, idiotycznymi zadaniami (żeby potencjalnie ośmieszyć brak różnych zdolności lub wiedzy). Spotkałem kilku uczestników podobnych programów i oni przyznali, że wyżej wymienione zachowania są promowane szczególnie. W porządku. Każdy z nas wybiera, co ogląda. Ja uwielbiam "usterkę", generalnie TTV, bo potrzebuję często lekkiej rozrywki. 

Jednak: 

Trafiłem ostatnio netflixie na program japoński "Final Draft". Podczas trwania programu byli sportowcy współzawodniczą w różnego rodzaju konkurencjach sportowych (i nie tylko). Jest tam dużo ich własnych refleksji o karierze "po". Ale przede wszystkim całość jest zrobiona z klasą, z podziwem dla umiejętności, nie ma "tanich" zagrywek. Pokazuje się sportowców od strony wytrwałości, wzajemnego szacunku, kultury. To zupełnie inna propozycja niż reality show. Obejrzałem to z ogromną ciekawością. Polecam wszystkim, którzy są zainteresowani "czymś innym", na innym poziomie myślenia. Dominuje szacunek, pozytywny przekaz. 

Co ciekawe, pomimo, że program nie epatuje idiosynkratycznymi zachowaniami - trzyma w napięciu. Konkurencje pokazywane są niemalże w całości. Przyglądamy się wysiłkowi, determinacji. Jest na to czas. 

Zostawiam tu wzmiankę o tym, jako o czymś co mnie inspiruje (też do trwania w obecnym stanie: wzmożonej aktywności fizycznej, dbania o siebie etc.). 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

Europa.

Chodzi mi po głowie...