Charytatywnie. Sensownie. I na spokojnie.

To, że trzeba robić tyle dobrego, ile się da - nie mam wątpliwości. Skoro mamy taki zespół, który rozumie potrzebę działania, to po prostu działajmy. Mi też daje to siłę. Sporo było już tego działania. 

Tydzień temu zagraliśmy "Komu Piosenkę". Spektakl był (moim zdaniem) wyjątkowo udany - z jednej przyczyny - rozwija się to w aktorze (i nie idzie w złą stronę). 

Ja już (prawie) nie ingeruję. Zapytałem aktorów o jedną rzecz - "czego chcesz od swojej roli i od siebie dziś". I faktycznie widziałem (słyszałem) poszukiwania prawdy w emocjach. 

Dużym zaskoczeniem okazała się nowa Szuja. Na próbach poszukiwała siebie w tym. Ja tak naprawdę niewiele zrobiłem - podałem jej tylko przebieg dramaturgiczny, ona dopełniła resztę doskonale. Na tyle doskonale, że (uwaga!) przy brawach widownia krzyczała "SZUJA SZUJA". (Ze sceny skomentowałem, że to negatywne słowo, jeszcze nigdy nie miało tak pozytywnego wydźwięku). 

Było naprawdę ciekawie. Trzeba to pokazywać jeszcze. Ale też czas zająć się Alicją. Jestem w świetnej formie (zdrowotno intelektualnej), więc liczę, że uda nam się stworzyć piękny spektakl. 

Podczas "Komu Piosenkę" zebraliśmy ponad 4.000 zł. Te pieniądze zostaną przekazane dla ofiar powodzi - konkretnie do Kłodzka. (po konsultacji z burmistrzem Dzierżoniowa i Chojnic). 

Jeśli chodzi o moją rolę - sprawdzałam czy jestem w stanie poprowadzić tę rolę najmniejszymi środkami na jakie mnie stać. Potrafię to zrobić, ale obiektywnie, potrzebne jest coś pomiędzy moją "przesadą", a "minimalizmem". 



 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

Agent - Ostatnia prosta