Języki obce. Jak?

Zawsze łatwo mi przychodziły (tata mojego taty znał wiele języków; a moja córka świetnie mówi bardzo dobrym naturalnym angielskim), i dziwiło mnie, że inni tyle czasu potrzebują, żeby przyswoić nowy system językowy. Po angielsku mówiłem płynnie w wieku 11 lat, choć nigdy nie uczyłem się formalnie gramatyki. Tak naprawdę gramatyki nauczyłem się w szkole średniej dzięki Markowi Pruskiemu, który zmusił mnie do tego, bo chciał mi pokazać, że języka tak naprawdę nie znam (miał rację). (Dopiero po szkole średniej zaprzyjaźniliśmy się).

Zawsze go dziwiło ile słów znam w tym języku - no nic dziwnego - coś mnie zawsze ciągnęło do tego języka, już jak miałem 15 lat zapisywałem w zeszytach słownictwo (w kontekście) z książek, które czytałem namiętnie. Najwięcej przyjemności sprawiło mi przeczytanie "Władcy Pierścieni" Tolkiena w oryginale, bo to było ponad 1000 stron z dość skomplikowanym słownictwem. 

Wszystko szło gładko, choć kosztowało mnie dużo wysiłku, żeby naprawdę dobrze poznać ten język. Potem podróże - USA, inne kraje - konieczność komunikowania się. Tłumaczenia różnego rodzaju, bycie przewodnikiem - to wszystko pomogło. 

A teraz...

Teraz uczę się niemieckiego - jestem na poziomie rozumienia C2 (dzięki czytaniu książek - przeczytałem ponad 100 pozycji), na poziomie aktywnej świadomości językowej B2, ale mam straszne braki gramatyczne (historia się powtarza). Teraz obiecałem sobie, że przyłożę się do tego języka, i doprowadzę go do lekkości językowej, którą mam w angielskim (lub prawie). 

Hiszpański przychodzi mi dużo szybciej niż niemiecki. A to pewnie dlatego, że uczę się go od podstaw. Jestem na A1 jeszcze, więc trudno powiedzieć w jaką stronę to pójdzie, natomiast gramatycznie wszystko jest dla mnie jasne, i potrafię zastosować gramatykę bardzo precyzyjnie. 

Francuski... tego uczę się tylko dla własnego mózgu... żeby pobudzić się do czegoś całkowicie nowego,  ale tu wszystko na ten moment wydaje mi się dziwne. Korelacja wymowa - pisownia jest całkowicie dla mnie niezrozumiała. Ale to naprawdę świetne ćwiczenie dla głowy. Nie odpuszczę tego języka, ale priorytetem jest niemiecki (i następny hiszpański). 

Co robię? 

Stosuję codziennie (bez wyjątków) Duolingo. To działa - wyrabia świetnie nawyki językowe. I zmusza do precyzji - bo trzeba też pisać. 

Czytam artykuły na Deutsche Welle. Zapisuję słownictwo w zeszytach (zawsze w kontekście). Czytam książki - kryminały, gwiezdne wojny (to cała seria ok. 100 książek), przeczytałem Harrego Pottera, Hobbita, Narnię, i inne. Jedyną pozycją, z którą językowo nie mogłem sobie poradzić, to Stephen King. Za trudne na ten moment, choć po angielsku uwielbiam jego język. Świetnym doświadczeniem była praca nad spektaklem w Niemczech (dwukrotnie). Za pierwszym razem ledwo mówiłem w tym języku, za drugim razem już w pełni zanurzyłem się z aktorami w procesie tworzenia w języku niemieckim. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia