Jak mówić...

Prywatne mówienie, a więc prozą, nie jest skomplikowane, trzeba tylko wyzbyć się nawyku patetyzowania frazy - z prostej przyczyny - brzmi nienaturalnie - nadaje mówiącemu "fałszywy" charakter. Na scenie działa ta sama zasada zgodnie z podstawową potrzebą mówiącego - tzn. żeby był wiarygodnym dla słuchającego. Tu będą przeszkadzały różne "nienaturalne" sprawy, jak chociażby wstawianie co kilka słów pauz - ergo nadawanie rytmu poetyckiego. Pauza musi być uzasadniona: 1. zamyka temat. 2. zmienia emocje 3. nadaje frazie charakter intelektualny (np. zastanawianie się). Ja nie widzę potrzeby innych pauz w prozie. 

A co z mówieniem poezją? Tu pojawia się duży problem. To, co wydaje mi się najważniejsze ze "złych" (w miarę obiektywnie) spraw to tempo czytania: 

Metafora (jeśli jest skomplikowana, ta była) wymaga czasu, aby widz miał szansę ją rozszyfrować. Podczas czytania, kiedy widzi się tekst fizycznie wydrukowany, ten problem rozwiązuje się w naturalny sposób (my odbiorcy mamy czas) - w podawanym tekście poetyckim podczas "głośnego" wykonania - nazywamy to potocznie (niezbyt szczęśliwy termin) "recytacją" - czas trwania pauzy jest absolutnie zależny od kilku spraw - najważniejsze, żeby tekst dotarł do widza, więc nie może być podawany jak proza - czyli potocznie - metafora to... patrząc na nią jako wykonawca - tak jakby coś się umieszczało w cudzysłów - jak podajemy takie słowa w cudzysłowie w życiu? Nie potocznie - nadajemy im wolniejszy rytm, już tak tłumacząc łopatologicznie. Powód jest prosty - widz musi mieć czas, żeby tę metaforę przetworzyć (zrozumieć). 

Zdjęcie pochodzi z tegorocznej edycji wojewódzkiego OKR'u, podczas którego byłem członkiem jury - co w ogóle nie oznacza, że "moja prawda" jest najważniejsza. Ale zazwyczaj nie dzielę się konceptami, których nie mam sprawdzonych (na sobie, i na innych). 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia