Małe sukcesy - OKR

 

Jestem z tym konkursem związany od ponad 20 lat. Raz go wygrałem - 50. edycję - mówiło się trzy teksty  - (poszło mi wtedy tak sobie, według mnie). 
Jestem kilkakrotnym laureatem finałów w dwóch kategoriach (recytacja, i teatr jednego aktora). To była  wtedy jedna z niewielu szans na autentyczny rozwój - słuchałem co mówili do mnie jurorzy, a ponieważ spotykaliśmy się co roku przez 9 lat, to prof. Suchocka dawała mi co roku inne zadanie. I ja je wykonywałem - dotykałem zawsze innej materii, żeby zdobyć umiejętności i wiedzę. I faktycznie "przeszedłem" przez wiersz klasyczny, współczesny, prozę (też poetycką), silnie rymowane teksty, w końcu teksty "nie do mówienia" - najtrudniejsze, które trzeba obdarzyć czystą emocją, żeby miały nośność. 
Prowadziłem ostatnio warsztat z ludźmi nie mającymi nic wspólnego ze słowem - i byłem zaskoczony, że jednak "coś tam" wiem. Przeglądam się w ich wykonaniach - jasne są dla mnie niedociągnięcia. "Słyszę" fałsze, nieprawdziwe emocje, wyłączoną głowę. Sam już chyba nie umiem wykonywać. Ale właściwie nie wiem - już dawno się nie sprawdzałem. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia