"Dopóki śmierć nas nie rozłączy" - przedpremiera w Kielcach

Bardzo dobrze, że zagraliśmy przedpremierowo. Aktorzy nie mieli co prawda czasu rozpuścić się w tym jeszcze, ale to nawet dobrze - bo przy dość dobrym (ale jeszcze nie "tym") aktorstwie mogłem przyjrzeć się reżyserii i dramaturgii. I niestety pierwsze sceny skonstruowałem tak, że w ogóle (mnie) nie wciągały. Sam nie wiedziałem, w co oni grają. Od sceny 3 robiło się coraz lepiej, żeby ostatnie dwie sceny były naprawdę poruszające - poczułem to u widza, kiedy wszyscy zastygli. 

Pierwsze sceny już przerobiłem, jeszcze wzmocnię przejścia między scenami - doszedł dodatkowy pomysł jak formalnie wzmocnić przejście między sceną przedostatnią i ostatnią. 

Problemem jest finał - jest naprawdę bardzo mocny, ale niezgodny z moją "filozofią" myślenia o tym temacie.  Jeszcze się pogłowię, ale kiedy rozmawiałem o tym z organizatorką festiwalu - ona powiedziała, że spektakl jest bardzo dobry, i nie mam co się martwić premierą w Chojnicach - wspomniała też, że takiego mocnego finału by absolutnie nie zmieniała. 

Do prób ostatnich zostało dwa tygodnie. Przygotowujemy detale. Daje sobie czas, żeby trochę jeszcze pomyśleć. 

Co do aktorstwa brakuje mi grania "za wszelką cenę" - nie krzyku, tylko grania na pełnej emocji. Ale poczekam. I choć pewnie na premierze się nie doczekam, to to tam drzemie, i tylko czeka, żeby kiedyś się uruchomiło. 

Nigdy nie zrobiłem spektaklu bardziej dla widza. Temat jest arcyważny i trudny. Nie chciałbym go spłycić. Sama historia też jest ciekawa. 

Jest tam też scena kłótni, która z niczego nie wynika (kłótnia). To zabieg celowy, że kłócą się o byle co, ale dla widza może to być zbyt enigmatyczne. If I were myself, zrobiłbym tak, że zaczyna się scena i od razu jest kłótnia, ale to z kolei kłóci mi się fabułą. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia