Film - John Hughes

Co mają ze sobą wspólnego następujące tytuły: "Kevin sam w domu", "Niesforna Zuzia", "Witaj, św. Mikołaju", "Europejskie Wakacje", "Wujaszek Buck", "Planes, trains, and Automobiles"? To tylko najbardziej znane przykłady filmów, gdzie scenarzystą lub reżyserem jest John Hughes.
Zmarł młodo - miał 59 lat. Był bardzo płodny artystycznie. Jego filmy należą do popkultury, i moim zdaniem są to perełki reżyserskie. Nie ma tam scen niepotrzebnych, wszystko jest świetnie poukładane, a najciekawsze są same rozwiązania fabularne, ale też rozwiązania dotyczące poszczególnych scen - scenę Kevina, kiedy stoi przed lustrem i rozmawia sam ze sobą można było pozbawić momentu, kiedy (czując się dorosłym) nakłada aftershave na policzki i krzyczy - ale ten kontrapunkt zwiastuje przyszłe kłopoty malca, i dodatkowo zapada w pamięci. To tylko najprostszy przykład z wielu (kiedyś pisałem o "Witaj św. Mikołaju" - filmie, który mogę oglądać w nieskończoność).
John Hughes niewątpliwie tworzył artystycznie błyskotliwe obrazy, zawsze koncentrując się na emocjach, i tak jak napisałem wymyślając ciekawe niebanalne rozwiązania. Obok Spielberga (który charakteryzuje się podobną umiejętnością, choć styl ma zupełnie inny), Hanekego (który tworzy atmosferę ciężką, i stosuje środki (pozornie) "przeciwko" widzowi), to mój trzeci ulubiony reżyser. Trzeci, nie w hierarchii - stawiam ich obok siebie, i obserwuję jak prowadzą fabułę, i jak wyglądają sceny u nich.
Zdaję sobie sprawę, że "normalny" widz, chce obejrzeć po prostu film. Warto jednak zwrócić uwagę, przy którymś oglądaniu, co tam się dzieje w strukturze. Na pewno mamy szansę dogłębnie zbadać "Kevina sam w domu", jako że telewizja nadal nam go serwuje na Boże Narodzenie.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia