Beethoven i Goethe

Szlifuję swój niemiecki. Mocno się przyłożyłem do tego. Staram się poświęcać temu przynajmniej godzinę dziennie przed snem. Przeczytałem już pewnie ok. 100 książek po niemiecku, i rozumiem bardzo dużo, ale nie dało mi to poczucia pewności w mówieniu. Szczególnie w porównaniu z angielskim, w którym myślę, mam sny w tym języku, czuję się w nim jakby to była moja druga skóra. Mówiąc po niemiecku zawsze brakuje mi słów. Ale powoli do celu. Szczególnie teraz, kiedy robię więcej ćwiczeń praktycznych, a nie tylko czytam.
Cokolwiek robię - czy czytam o sztuce czy po niemiecku po prostu - trafiam ciągle na Goethego (którego dzieła znam tylko te, które wszyscy znają) i na Beethovena. Gombrich bardzo często wspomina Goethego w kontekście artysty i jego dzieła.
Goethe: "Tam gdzie człowiek upada, Bóg daje mi siłę, abym powiedział, dlaczego cierpię". I jeszcze jedno: "Odczuwam ową chwilę, która czyni poetę: serce całkowicie przepełnione uczuciami".
Te dwa fragmenty odnoszą się do jakiejś wewnętrznej potrzeby, którą artysta odczuwa - żeby wyrażać. No i powód tego wyrażania...
Pozostaje jeszcze jakość wyrażania - trafiania w odpowiednie nuty. Okres pandemii zaprowadził mnie w ciekawe miejsce (i niebezpieczne zarazem): uczę się rozumieć malarstwo, i daje mi to więcej przyjemności niż robienie teatru - niż jakakolwiek próba wyrażenia tego, co JA czuję. Do tego to "wszystko" - te moje próby są takie nieudolne... te nuty nigdy się nie zgadzają, gdzieś coś zawsze się wymyka.
Muszę przyznać obiektywnie, że za mało jeszcze dbam o szczegóły. Ten ogólny obraz, pozostanie ogólny, dopóki nie zadbam i nie nauczę się precyzyjnego myślenia. Ale nie na tym polega moje "nietrafianie" - to głębszy problem.
Usłyszałem kiedyś, że każdy może robić teatr - tutaj zaskoczysz, tutaj "przypieprzysz". Proste. W ogóle tak nie jest, ale to opiszę kiedyś jak uporządkuję myśli.

Co do kompozytora, który jak wiadomo stopniowo tracił słuch:
Wzrusza mnie list Beethovena - jakoś działa na moją wyobraźnię - myślę o tym, jak się czuł.
„Ich will mir das Leben nehmen – nicht wegen der Musik, dass ich als Musiker jetzt eingeschränkt bin, sondern weil die Menschen mich für arrogant halten. Sie sprechen mich an. Ich reagiere nicht. Ich bin doch den Menschen eigentlich zugewandt und kann das nicht mehr leben. Das ist die erste Hälfte dieses Briefes und die zweite Hälfte ist: Aber ich hab noch so viel Musik im Kopf. Ich will noch weiterleben, weil diese Musik, die bei mir im Kopf ist, die will ich noch zu Papier bringen. Daran will ich die Menschen teilhaben lassen.“

Ostatnie zdanie: Beethoven chce dla ludzi zapisać to, co jeszcze ma w głowie. Dla ludzi...
Nadawca i odbiorca. To oddzielna sprawa. W przypadku Beethovena wiemy już, że on nie schlebiał ludziom. Nie na tym polegała jego sztuka. A jednak nie zapomina o swoich odbiorcach. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

Agent - Ostatnia prosta

Charytatywnie. Sensownie. I na spokojnie.