Na fb powstał specjalny profil pod patronatem Tajnego Stowarzyszenia Kotów. We wrześniu premiera drugiej książki. Nie trzeba znać pierwszej, żeby czytać drugą.
Jestem w trakcie kończenia scenariusza do "Opowieści wigilijnej". W zasadzie pomysł, żeby akurat to zrobić zrodził się jakby mechanicznie - to znaczy potrzebne było "coś" świątecznego. Początkowo chciałem obsadzić Łukasza jako Scrooge'a, ale im dłużej myślałem o treści, tym bardziej przekonywałem się, że ja powinienem to zagrać. Nastrój postaci jest zbliżony do mojego ogólnego nastroju. Scrooge jest depresyjnym, "ciemno" myślącym, racjonalistą - przynajmniej na początku. Ot powstałby spektakl dla dzieci i dorosłych. Wczoraj doszedłem do sceny, kiedy bohatera odwiedza pierwszy duch - przeszłości. I jakby mnie piorun strzelił. Jednak nie ma przypadku (tekst wybrał mnie ;) ) - wzruszyłem się, kiedy postać wróciła do swojej przeszłości. To dla aktora oznacza, że jest szansa uzyskać jakiś rodzaj prawdy. Wiem, czego się będę w tych scenach chwytać. Nabiera to dla mnie od razu innego sensu. Co do tematu samego tekstu - już od długiego czasu zastan...
Jestem już na ostatniej prostej pisania trzeciej części Agenta Kota. "Agent Kot kontra cały świat". Na razie traktuje to jak strumień świadomości - po prostu piszę. Kiedy skończę całość (estymuje, że za tydzień), dopiero wtedy zacznę dokonywać poprawek. Dość długo trwało zanim wpadłem na "właściwy" koncept, ale kiedy już mi się to ułożyło w głowie, to idzie to bardzo sprawnie. Jak zwykle najlepsze historie piszę, kiedy jest ona mi bliska. Opowiadanie wchodzi na inny poziom abstrakcji. Najgorzej natomiast, kiedy włącza mi się "edukator", ale na szczęście to już się wydarza rzadko. Wymyśliłem wczoraj finał. Po prostu sam "przyszedł" do mnie. Powiedział "dzień dobry, Grzegorz, dlaczego wcześniej na mnie nie wpadłeś!". A wydaje się to takie oczywiste, że właśnie tak powinna się zakończyć trylogia o Agencie Kocie. Kiedy pisałem Basię, nie myślałem o tym, żeby to była dobra książka. Przy tej części zależy mi bardzo, i nie wiem, czy to się...
To, że trzeba robić tyle dobrego, ile się da - nie mam wątpliwości. Skoro mamy taki zespół, który rozumie potrzebę działania, to po prostu działajmy. Mi też daje to siłę. Sporo było już tego działania. Tydzień temu zagraliśmy "Komu Piosenkę". Spektakl był (moim zdaniem) wyjątkowo udany - z jednej przyczyny - rozwija się to w aktorze (i nie idzie w złą stronę). Ja już (prawie) nie ingeruję. Zapytałem aktorów o jedną rzecz - "czego chcesz od swojej roli i od siebie dziś". I faktycznie widziałem (słyszałem) poszukiwania prawdy w emocjach. Dużym zaskoczeniem okazała się nowa Szuja. Na próbach poszukiwała siebie w tym. Ja tak naprawdę niewiele zrobiłem - podałem jej tylko przebieg dramaturgiczny, ona dopełniła resztę doskonale. Na tyle doskonale, że (uwaga!) przy brawach widownia krzyczała "SZUJA SZUJA". (Ze sceny skomentowałem, że to negatywne słowo, jeszcze nigdy nie miało tak pozytywnego wydźwięku). Było naprawdę ciekawie. Trzeba to pokazywać jeszcze. Al...
Komentarze
Prześlij komentarz