Tak się zastanawiam...

Czym jest doskonałość w sztuce. Ja mam trzy typy (na dziś):
1. "Goonies". Spielberga. Niesamowicie spójne dzieło. Bardzo dużo poezji w tym - zależność chlopca do One-eyed-Willy. Przecież się nie znali, ale reżyser postawił na relację. można ten film oglądać w nieskończoność. Ten opis tylko zaznacza moje uwielbienie. uwielbiałem jako dziecko. Teraz analizuje to, i jestem pod wrażeniem.

2. Nazwisko: Korsunovas. Tu można napisać pracę doktorską. Na ten moment chciałbym powiedzieć, że "Miranda" jest spektaklem teatralnym. Pamiętam KAŻDĄ scenę. To jest dzieło doskonałe. Tylko ten spektakl chodzi mi po głowie co jakiś czas. To jest azymut doskonałości. Tego wymagam od siebie. nawet jeśli tak nie umiem.
Dodatkowo byłem na "mewie" tego samego reżysera. Zupełnie inna jakość. Przemawia przez to depresja twórcy. Spotkałem Drewniaka, który mnie rozpoznał. on powiedział, że jemu się wszystko zgadza. "ZGADZA". mi było przykro, że reżyser (moim zdaniem) był w jakimś ciemnym miejscu.

3. znowu nazwisko Steinbeck. Wszystko co czytałem jego, jest NIESAMOWITE. Bardzo konsekwentne, a jednocześnie bardzo dużo emocji i poezji. Umie tworzyć nastroje słowami. Jest mega inteligentny. Znamy jego książki. Ale mnie też pociągają te, których nie znamy. Poezja na końcu jednej z nich (tych nie znanych) ciągle znam na pamięć, mimo że czytałem raz. ("Ulica nadbrzeżna") Jak bardzo chciałbym tak pisać.

Do tego dążę. Tego chce. Takiego myślenia. widzę, że to w sumie sprowadza się wszystko do pomysłów - ich niesamowitej synchronizacji. mądrości treści.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia