Powrót do Basi
Trzy miesiące nic nie pisałem. Ta przerwa jednak dobrze mi zrobiła. Mam jaśniejszy umysł, i znowu sprawia mi to przyjemność. Nie męczę się - metafory same się tworzą. Czasami tylko szukam czegoś sprytniejszego niż "oczywista oczywistość". I chyba nawet zaczynają mi się te opowiadania podobać. To duży przeskok, bo trzy miesiące temu prawie się poddałem. Znowu dotykam własnej wrażliwości i staje się to znowu pamiętnikiem. Tym razem nie dla mnie, tylko dla moich córek, które jeśli będą chciały, to odnajdą siebie w tych opowiadaniach. Nawet postać ojca może być zbliżona do prawdziwej. ;)
Mam już 6 opowiadań pewnych, i 3 rozpoczęte. Plus dwa dodatkowe pomysły. Ten świat już mi się w głowie rozrósł, ale zainteresowanym nie będę zdradzać, co się wydarzy na końcu.
Ilustracje robi Martyna Jażdżejewska i mówię szczerze powiedzieć, to jak ona podchodzi do tego jest naprawdę inspirujące.
Od lat zastanawia mnie forma w teatrze. Ostatnio miałem szansę studiować formę w innych sztukach - przez Daniela w fotografii, przez Davida w filmie (choć tu jest jeszcze najwięcej do zrozumienia), i teraz w rysunku. Słucham uważnie jak oni opowiadają o formie, i ogólnie wszyscy szukamy tego samego - wyjścia poza to, co oczywiste. Ostateczny efekt nie ma się tylko podobać, ale ma być ciekawym konstruktem formalnym.
ilustracja do pierwszego opowiadania: "Misja" z "Basi i kota". Rozszalała się burza, a to podobnie jak w "Janku i kocie" oznaka, że zjawi się magiczny towarzysz.
U mnie w opowiadaniu używam takiej metafory, że (w przybliżeniu) "nawet słonie na kocyku trzęsły się...". Pięknie formalnie Martyna to zobrazowała.
Komentarze
Prześlij komentarz