X Międzynarodowy Festiwal w Donzdorf - podsumowanie cz.2

Spektakl z Iranu. "Silent House".
Męczący, za długi, repetycja nie rozwija dramaturgii, a jednak temat otwierający pole do dyskusji. Wszystkie środki bardzo świadomie użyte.
Spektakl opowiada o rodzinie - mąż i żona - którzy odcinają się od świata (należy się domyślać okrutnego) mając słuchawki na uszach. Miejsce akcji: obóz uchodzców. Oboje szukają normalności i spokoju, ale w tym świecie jest to niemożliwe. Ona przynosi mu na obiad naboje, szpilki, i inne niepotrzebne rzeczy. Ich świat jest wywrócony do góry nogami. Nic nie jest normalne. Nie ma spokoju. Niepokój budzi fakt, że żona jest w ciąży.
Spektakl podzielił ludzi. Część odrzuciła go mówiąc, że to o niczym. To, że ludzie się zmęczyli "nudą' tego spektaklu nie "zabiera mu treści". Im dłużej o tym myślałem po spektaklu, tym bardziej uznawałem go za "dobry" - tzn ważny i przemyślany. Już w ogóle w kontekście tego, co się mówi o uchodźcach w naszym kraju. Ciekawe jak by zareagował statystyczny Polak, na ten obraz cierpienia, który jest pokazywany w spektaklu - cierpienia w dodatku nie "jęczącego" i narzekającego, tylko pokazującego w jakiej beznadziejnej sytuacji oni się znajdują.
Wniosek - można spokojnie oddzielić "jakość" samego spektaklu od treści. O treści jeszcze długo myślałem i jestem o ten punkt widzenia mądrzejszy. Były dużo atrakcyjniejsze spektakle, o których nie mogę powiedzieć tego samego.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia