Rozdźwięk między reżyserem a aktorem

Przygotowuję się do spektaklu Błażeja i dużo przyjemności sprawia mi powrót na scenę. Ale zauważam też pewne problemy - po pierwsze nie mam zielonego pojęcia, w którą stronę idę interpretacyjnie i czy w ogóle w dobrą. - pod drugie zastanawia mnie jaki temat grać, którego nie ma w tekście. - po trzecie jak to grać w przestrzeni. Najłatwiej mi znaleźć odpowiedź na trzeci punkt - intuicja mi podpowiada, kiedy należy zmienić miejsce. Kilka razy podjąłem złą decyzję podczas próby i od razu poczułem, że osłabiam całość. 
Druga sprawa - jaki temat? Sens sceny jest taki, że dwóch żołnierzy się martwi tym, że pojawiło się ufo. To zmartwienie gram, ale wyczuwam też sporo dystansu w tekście, więc tylko czasami wkręcam się w prawdziwą emocję. Resztę gram na sporym dystansie licząc na to, że rozluźni to widza. Czy scena uniesie tylko ten temat zmartwienia? Czy potrzebne jest coś dodatkowego? Nie wiem. Dobrze czuję się w tym co jest, poza dwoma momentami, których nie mogę sobie ułożyć logicznie w głowie. 
Wszystko to przypomina mi jak bardzo trzeba być oczami dla aktorów (choć nie zgadzam się z Antoine, że tylko reżyser jest artystą - aktor może poszerzyć spektrum spektaklu, no i wypełnić to treścią psychologiczną). 
Trzeba o tym pamiętać przy konstruowaniu spektaklu, żeby po pierwsze pilnować sensów; żeby aktor dobrze wiedział, co ma grać. Najlepiej chyba to precyzyjnie nazywać - nie opisowo - tylko jak najkrócej, żeby był jasny komunikat. Czego chcemy od sceny; ale też czego chcemy w sekwencjach sceny (pojedyncze intencje). 
Już dawno nie czułem, że mogę "tylko" grać, inwestując w siebie i partnera bez myślenia o strukturze tego. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia