Witajcie na Planecie Pippi - podsumowanie


Ogromna impreza. Logistycznie wymagająca. 
Zaczęło się od tego, że powiedziałem Agnieszce i Darii gdy wracaliśmy z Gostycyna z grania dla Łukasza, że wkurza mnie to, że tak mało Studio robi charytatywnie, a jeszcze bardziej wkurza mnie, że gramy i już więcej nie robimy nic dla tych ludzi, którym pomagamy. 
Wymyśliłem bezsensowną imprezę na początku stycznia pod wpływem chwili. Dziewczyny się już zaangażowały i dopadła mnie taka depresja, że nie pociągnąłem tego. 
ALE: Daria i Aga wzięły sprawy w swoje ręce i zorganizowały PLANETĘ PIPPI dla Łukasza Gradowskiego. Oprócz naszego spektaklu, który był osią spajającą całość, część ludzi, która coś robi w Chojnicach zjednoczyła się i każdy dołożył coś od siebie. 
Energia świetna. 
Spektakl nam się udał. W dobrą stronę to idzie interpretacyjnie, ale też bardzo się rozwija w aktorach. Pojawia się luz. Frazowanie się zmienia - ciągle żywe. Nie ma wdzięczenia się do widza. Tylko przyjemność z grania i dalszego odkrywania, co tam jest. 
Bardzo nieprzewidywalne czytanie! Podczas tego grania dzieciaki (podobnie jak ostatnio w szkole) tak się wkręciły, że wołały "jedzcie jedzcie" kiedy zaanonsowałem, że Tommy i Annika mają jeść naleśniki z ziemi. To był szok. A potem już było niebezpiecznie. I tu już granicę przekraczamy - kiedy Dominik leżał dzieciaki robiły mu resuscytacje. To już mi się nie podoba, bo roznosi treść. Jako eksperyment ten projekt jest ciekawy - badam sobie, co na dzieci działa. Jaka jest ich wyobraźnia. Jak działa słowo i słuchanie u dzieci, a kiedy trzeba uruchomić obrazem. 


Dziewczyny były bardzo dobre - nie chodzi mi tylko o spektakl, ale o prowadzenie imprezy. Widać w nich ogromne zaangażowanie, świetną energię. Naprawdę doskonała robota. A to nie jest łatwe, a już w ogóle z dziećmi. Zebraliśmy 2.500 zł w 3 godziny! I znowu udało się! 
Od jakiegoś czasu zauważam, że zespół jest silny, dobrze zorganizowany. Do tego dobrze się bawimy i jesteśmy przyjaciółmi. Dużo się dzieje - ciągle coś gramy, ciągle ciekawe wyzwania. Nie chce mi się już jeździć po festiwalach (poza międzynarodowymi). 
Teraz czekam na to, co wydarzy się z Kazaniem. Sam biskup zainteresował się zorganizowaniem grania tego spektaklu. To będzie dla nas bardzo ciekawe doświadczenie - granie dla ludzi to jedno, ale granie przed księżmi, to zupełnie co innego. W końcu jest tam trochę prowokacji. Zobaczymy. 
Najwspanialsze są możliwości. Doświadczanie, badanie. Konfrontowanie.  Nie samo granie spektakli. Ani bycie dobrym. Moim kolegom chyba czasami trudno to zrozumieć. Ale to nic. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia