Pippi - pierwszy raz dla szkoły i drugie Czytasz Ty Czytam Ja


Rozwija nam się to czytanie. W zasadzie już prawie nie przypomina czytania, tym samym wytraca się pierwotny sens projektu. Wolałbym jednak, żebyśmy się tego trzymali. Tym razem nawet o tym nie wspomniałem. Kiedy powiedziałem swoją formułkę na końcu wszystkie dzieci zakochane w Pippi patrzyły już tylko na nią. 
Faktycznie to granie było tak dobre, że ja też odczułem potrzebę mówienia do dzieci a nie czytania. Dzieci po pierwszej piosence już kupiły Pippi i tak było do końca. 
Nie wyszły piosenki za dobrze - szczególnie druga - dodana, żeby nie nudzić tym tekstem o Argentynie. Ale to trzeba przećwiczyć po prostu i będzie ok. Nie dobra scena jest z rozdawaniem naleśników. Dramaturgicznie to nic nie znaczy, a ma swój duży minus - dzieciaki RZUCIŁY się na nie i z dwie minuty trwało zanim znowu zaczęły słuchać. Trzeba z tego po prostu zrezygnować. 
Dziewczynom dałem zadanie, żeby posprawdzały sobie interakcje. I, jak łatwo się było domyślić, nie wszystkie interakcje były udane:
- dzieci tak się wciągnęły, że były momenty kiedy nam roznosiły spektakl (kiedy krzyczały do Pippi 12 12 12!). W takich momentach trzeba się nauczyć uspokajać - zmieniać napięcie (podobnie było z Błażejem w pierwszym graniu Kazania). 
- w szkole wyszło poprzez próby interakcji, że w szkole trzeba mówić "proszę pani". I zrobiło się pedagogicznie zbyt. A przecież nam chodzi o niesamowitą Wolność Pippi. 
Mąka to oddzielny temat. Super jest ta scena dla dzieciaków, ale sprzątaliśmy tak długo... Znaleźć na to jakiś inny sposób, choć na razie nie wiem jaki. 
Zwrócono mi też uwagę (kilka dni później), że Studio robi się teatrem dla dzieci, bo najwięcej gramy właśnie dla nich ostatnio. Muszę to przemyśleć. Fakt, że robię te rzeczy myśląc o moich dzieciach. O tym, że jakoś tego w mieście brakuje. Jak chciałem gdzieś zabrać dzieciaki, to miałem duży problem. 



Przed nami nowe "Czytasz Ty Czytam Ja - Muminki do Poduszki". Bardzo fajną strukturę Ada wymyśliła. Myślałem, że skoro nie reżyseruje będę mógł sobie spokojnie grać, ale z jakiegoś powodu czuję więcej stresu niż zazwyczaj. Ja tam mam kilka linijek. Ale razem z Łukaszem zajęliśmy się pracą z młodymi. Najbardziej zależy mi, żeby oni kumali metodę pracy ze sobą. Ja im nie nakładam formy, tylko uczę myślenia. I to się jakoś sprawdziło. Poza jednym przypadkiem, gdzie trzeba by było zacząć od podstaw logiki. Natomiast dzieciaki, które z Ada od roku pracują są świetne. Zrobiły ogromny postęp. Otwarte, logiczne, pracujące i zaangażowane. Miło się patrzy. 

Forma może być trochę za długa, ale to się okaże. Na pewno jest tam dużo serca i tego co cenię najbardziej szczerości. Śmieszny jest Łukasz jako Ryjek. I on najbardziej rozluźnia sceny i wprowadza dynamikę. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

Agent - Ostatnia prosta

Charytatywnie. Sensownie. I na spokojnie.