misterium rok temu

przypominam to jako ważne doświadczenie. Trwa próba. Robimy swoje - my aktorzy. Chór ćwiczy swoje. Próbujemy budować "prawdę sceniczną". To sie wydarzyło tak, jakbym po raz pierwszy usłyszał chór - komentarz. USŁYSZAŁ. I ZROZUMIAŁ. I nagle po moich słowach - jak już wszedłem "w Józefa" słyszę - "nie bój się Józefie, weź Maryję i dziecię do siebie"... i nie mogę powstrzymać łez. Leci ze mnie. I nie moge już nic powiedzieć, niczego "zagrać". Jestem zablokowany. Żaden spektakl nigdy tak na mnie nie zadziałał. Było kilku świadków (oprócz 50 osobowego chóru) - ludzie płakali razem ze mną. Ot co znaczy "prawda". To było podczas próby. Zrozumiałem, że podczas spektaklu muszę sie kontrolować/opanować, bo nie dokończę spektaklu. Poczułem "problem" Józefa w tym momencie.
Podczas oratorium wiedzialem juz, ze musze sie opanowac. Było trudno, ale udało się. Przez zablokowanie czucia.
https://www.youtube.com/watch?v=yiPJPgiIAOQ

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia