"Jeszcze jeden oddech" Kalanithi

Książka ta jest zbiorem faktycznych zdarzeń z życia neurochirurga, który w jednym momencie z podmiotu stał się przedmiotem (jak sam to opisuje). Dowiaduje się o raku. I życie zmierza już w zupełnie inną stronę. 
Na okładce firmują książkę "mądra, niosąca nadzieję". Bez wątpienia warto ją przeczytać. Dla mnie z kilku powodów - do najważniejszych zaliczam zmianę sposobu patrzenia z lekarza na pacjenta. Nie mogę się zgodzić, że ta książka niesie nadzieję. Może to wynika z mojego sposobu patrzenia, ale ja nie zauważam tam nadziei. Ona raczej uświadamia, że śmierć czasami jest lepszym wyborem niż życie w pewnych okolicznościach. 

Kwintesencją dla mnie jest ten fragment na zdjęciu.
Zatrzymałem się nad kilkoma zdania na dłużej - tzn nie mogłem czytać dalej: kiedy jego kolega chirurg dowiaduje się, że ma raka, i pyta się Paula czy jego życie miało sens, czy dokonał właściwych wyborów... Nie chce tego rozwijać.
Jest tam jeszcze jedno zdanie, którego nie mogę zacytować (nie mogę znaleźć), ale sprowadzające się do takiego wniosku: że słowa mają ogromną moc. On pisze jak Mankell (przypuszczam), żeby zostawić coś po sobie. 
Teatr jest tak ulotny. Do tego najczęściej jednak nadajemy charakter materiałowi, który istnieje na własnych prawach. Ma swoje wewnętrzne napięcia, konflikty. 
Pisanie jest innym procesem. Gdybym mógł jeszcze raz wybrać, wybrałbym pisanie. Ale już chyba za późno na takie decyzje. 15 lat uczyłem się teatru i jeszcze mi się to wymyka. A teraz zacząć pisać? Uczyć się od początku?


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia