Samotność - po pierwszej próbie w przestrzeni

...nie układa mi się ta historia w głowie. Obiektywnie patrząc po prostu jeszcze nie wiem czego od tego tak naprawdę chcę. Do tego nie jasne są dla mnie pewne fragmenty. Jak czytałem książkę to wydawało mi się wszystko bardziej przejrzyste. Mamy początek. Dobry. Teatralny. Są pomysły do kilku scen. Ale o czym to robimy? To ani ja, ani Viktoria nie wie. Na razie miejmy nadzieję. 
Przez moment wczoraj pomyślałem, że można by spróbować poprowadzić taki eksperyment, że ona jest w ciągłym biegu, a zegar (?) wyznacza jej przerwy i interwały, a każdy dzień zaczyna się od jej wstania z łóżka, ale na projekcji... 
I tu pytanie, które sobie zawsze zadaję: jak ma się projekcja w tym spektaklu? po co ona jest? 
U Kondrada już sobie odpowiedziałem na to. A tutaj... dziś próba druga. Zobaczymy czy coś się wyjaśni. Dobrze by było ustalić jakąś logiczną kolejność. 
To, co ewidentnie dobre, to to, że historia mi nie jest potrzebna do chyba dość inteligentnych pomysłów. Ale to się okaże...
SCENY do zaakceptowania: biegu, dyrektora z podaniem ręki, scena zwycięzcy (tylko jak uhonorowana), projekcja przed metą i przeniesienie tego w plan żywy (może ze zwolnieniem; wyraźniejszą ekspozycją). 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia