Mankell Henning - Grząskie Piaski
Dziwne bywają zbiegi okoliczności. Kilka dni po moich urodzinach słyszę od Zygmunta Miłoszewskiego (na wspaniałym spotkaniu w 2 LO), że podziwia Mankella. Zdziwiłem się, bo właśnie na urodziny dostałem od rodziców książkę tego autora. Chwyciłem odruchowo i przeczytałem.
Moje wrażenia po przeczytaniu nie mają nic wspólnego z myśleniem o sztuce per se. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że ta książka jest "słaba" pod względem warsztatowym. (Choć co ja mogę o tym wiedzieć). Autor bardzo często kończy rozdziały okrągłymi zdaniami w stylu "w życiu tak to już jest", albo "ludzie są tacy i tacy". Bez dalszego wyjaśnienia, głębszej refleksji.
ALE: jest coś w tej książce bardzo... unikatowego. (Piszę o całkowicie subiektywnych odczuciach). Czytając miałem wrażenie, że autor (który umiera na raka w trakcie pisania) spieszy się i gorączkowo próbuje zostawić coś po sobie - swój sposób widzenia świata. Rodzaj refleksji o swoim życiu. Opisuje szereg pojedynczych wydarzeń zostawiając mi dużo niedopowiedzeń. Aż chciałbym zapytać, no i co się dalej działo w twojej głowie. Ten pośpiech... (przed nadchodzącą śmiercią logicznie wnioskując) to dominujące wrażenie.
Drugą sprawą jest zdanie, które się powtarza - nieprzypadkowe jak mniemam - że on próbuje odnaleźć w tych historiach Siebie. (Zostawiam to zdanie z takim samym niedopowiedzeniem w stylu Mankella).
Po trzecie. Najważniejsze. Henning przywołuje szereg zdarzeń z historii - nie tych z pierwszych stron gazet, ale takich, które były ważne, choć na inną skalę. Znowu będę pisał o impresji własnej. Pisząc o nich Henning przedłuża ich istnienie w historii, dlatego że teraz ja o nich wiem, i poprzez ten wpis również przedłużam ich żywot, jak i żywot autora książki; daję mu szansę na przetrwanie w świadomości przynajmniej mojej. Jakoś to się mieści w sensach tej książki. Dużo tu się odbywa między wierszami.
Czuję podskórnie, że celem tej książki jest właśnie ocalić siebie od zapomnienia. A czasu miał mało. W 2015 zmarł. Ostatnia wzmianka w książce pochodzi z końca 2014 roku.
Zdjęcie na okładce pokazuje go takim jakim był w ostatnich latach. To mocny kontrast do przystojnego mężczyzny z wcześniejszych okresów.
Ta książka przypomina mi też o tym, czym są słowa. I dlaczego zajmuje się słowami - choć w teatrze. Żałuję, że nie umiem pisać. W słowach mam więcej do powiedzenia. Teatr jest ciągle materią, która stawia opór.
ja też o "Grząskich piaskach" http://zarzewie.blogspot.com/2015/12/ludzie-niechetnie-odchodza-w-cien.html
OdpowiedzUsuńpozdrawiam