wdzięczność

Już od dawna nie widziałem tak wdzięcznej osoby jak Weronika. Bardzo przeżyła najpierw powiatowe eliminacje gdzie był początkowy opór, żeby ją przepuścić. Warunkiem było "przejście przeze mnie". Tydzień trwało moje przygotowywanie się do tego. Ostatecznie uprościłem strukturę, dodałem finałowy monolog i postawiłem wyraźny konflikt. Nic więcej. U Weroniki zadbałem, żeby nie markowała emocji (dziewczyna bardzo wrażliwa). Zadbaliśmy o logikę frazy i subtelność. Ona przy niesamowitej ilości obowiązków przychodziła przygotowana na próby. Bardzo jej zależało. Uczciwie powiedziałem jej, że to za mało czasu, żeby zrobić monodram, ale że to jest inwestycja w nią. I udało się jej. Na wojewódzkim wzruszyła samą panią Suchocką! (!!!) Pierwszy raz usłyszała same miłe rzeczy o swoim występie. Z wielką wdzięcznością napisała mi smsa, że bardzo dziękuje. To nie jest takie oczywiste - taka wdzięczność. Bardzo mnie to wzruszyło jakoś. Ten autentyzm. 
Jest jeszcze druga sprawa - monodram był bardzo prosty, a jednak oddziaływał jakoś silnie na widzów - powtórka z "Mitu" (który powstał dla Viktorii w tydzień). Nie interesuje mnie w ogóle taki oczywisty język, ale widzom najwyraźniej taka forma spójna, logiczna, "od - do" odpowiada.
W Wołominie pani z jury powiedziała mi, że bardzo by chciała zobaczyć moją wersję "Romea i Julii", ale zrobioną klasycznie. Prawda jest taka, że w ogóle nie pobudza mnie robienie klasycznych wersji, ale może nie umiałbym takiej zrobić. Kiedyś prof. Bielunas powiedział mi, że powinienem zrobić coś bez mojej ornamentyki, niby szkoda mi czasu, ale może to byłoby ciekawe wyzwanie. Z tym "Terroryzmem" dopiero teraz się wyraźnie posunęliśmy do przodu, kiedy na spokojnie czyścimy grę aktorską. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia