po pierwszym z dwóch grań popremierowych Terroru

AKTUALIZACJA: Jak zwykle takie granie doprowadziło mnie do nowych odkryć! :) Dziś będzie ciekawie... love it!

Nie lubię jak mi się coś wymyka spod kontroli...mam poczucie, że zaczynam nie lubić teatru, tylko dlatego że to jest żywy organizm i jest nieprzewidywalny. Ale też obiektywnie muszę powiedzieć, że nauczyłem się przy tej pracy najwięcej. Od dawna nie miałem takich problemów z tekstem, i jestem pewny, że następnym razem już będę lepiej umiał sobie poradzić. Ten tekst stawiał opór, zmuszał do ciągłej weryfikacji założeń. I w zasadzie potrzebne mi kolejne próby, żeby dalej ustawiać w punkt.  
Muszę pracować z aktorami po kolei nad każdym aspektem i dokręcać śrubę mocniej. Nie ustawianie precyzyjniejsze skutkuje tragicznymi efektami. Z Łukaszem wystarczyło 5 minut, żeby zastanowić się wspólnie jak podbić atrakcyjność jednego fragmentu - i wystarczyło uznać, że dany fragment ma ciekawszy potencjał, zastanowić się co ona tam może mówić "pod" tekstem i rozwiązanie znalazło się "samo".
To, co ustawiliśmy w punkt działa, i nie zabija świeżości aktorów (czego zawsze bałem się przy ustawianiu). 
Potrzebna jest zawsze jednak "sytuacja teatralna" (nawet w scenach gadanych), żeby scena niosła. Do tego muszę pracować z aktorami nie pod kątem tego, co mówi tekst, ale jaką intencję ma aktor - nie jaką emocję, tylko co mówi NAPRAWDĘ "pod" danym tekstem. Tylko tak może pojawić się monolog wewnętrzny. Wtedy inaczej scena rozkłada się w czasie, inaczej nabudowuje się empatia widzów wobec bohaterów. 
To, co na razie udało się osiągnąć to bardzo dobrą groteskę - która śmieszy i straszy jednocześnie.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia