Wołomin - Blackout
Rzadko mi się to zdarza, żebym zabiegał o kwalifikację na festiwal. Zazwyczaj wysyłam materiały i nagranie i zostawiam to. W tym przypadku wysiliłem się. Sprawdzałem czy doszło, pytałem czy jest ok itd. Na miejscu organizatora festiwalu bym zakwalifikował nasz zespół, żeby już dali spokój. W każdym razie potrzebny był mi ten wyjazd - żeby naładować się teatrem. A po drugie jakoś intuicyjnie ciągnęło mnie tam. I było warto. Dzięki tym ludziom przekonałem się, że nas - wariatów zakochanych w teatrze i poddających się jego magii jest więcej.
Organizatorem festiwalu jest Teatr PaTaTaj (muszę się Piotra zapytać skąd ta nazwa). Prowadzącym teatr jest Piotr Stawski - facet, którego miałem za zadufanego przystojniaczka - i jak się okazuje on o mnie miał podobne zdanie :) . W rzeczywistości to bardzo ciepły człowiek, z ogromną wrażliwością, i z pasją w oczach. Polubiliśmy się, do tego stopnia, że drugiego dnia Piotr mnie zaprosił na scenę, żebym razem z nim (jajcarsko) poprowadził losowanie. Miałem też okazję dwa razy zapowiedzieć inne teatry. Było zabawnie. Potrzebowałem tego.
Zagraliśmy nasz spektakl. Było różnie. Ale im bliżej końca, tym lepiej. Natomiast widownia zamarła. Skończył się spektakl i była cisza jak makiem zasiał. Żadnych braw. Myślałem, że aż tak się to nie spodobało... potem się okazało, że fala wzruszenia przeszła przez widownię. Łukasz dostał bardzo duże brawa. (Ja już nie wiele odczuwam jak oglądam ten spektakl; bardziej interesuje mnie Łukasz w tym niż całość). Zasadą na tym festiwalu jest to, że od razu po spektaklu idzie się na omówienia. Jak zwykle nieśmiało poszliśmy. Usłyszeliśmy same superlatywy. Przede wszystkim to, że jest to najmądrzejszy spektakl na tym festiwalu i że jest to pierwszy przypadek, że można usiąść i pogadać o tym. Zawsze jak idę na omówienia i nie znam ludzi z jury to się obawiam, że będzie pokutować to, że jesteśmy z małej miejscowości. A na festiwalu teatry z Krakowa, Warszawy, Olsztyna, Szczecina. I nasze małe Chojnice. Szczególnie w nowym miejscu to tak może działać. Na festiwalach na których już byliśmy pozostawiliśmy (chyba) pozytywny ślad.
Mówiono też o tym, że monodram to tak trudna forma itd... Uhonorowano nas nagrodami dla Najlepszego aktora i Najlepszego reżysera. Dla mnie najważniejsze jest to, że Razem dostaliśmy te nagrody. Po raz kolejny to cementuje naszą przyjaźń i zrozumienie jako partnerzy na scenie.
To, co było dla mnie najważniejsze na tym festiwalu zostawiłem na koniec... jeden z członków jury na omówieniach nie mógł słowa wypowiedzieć - tak był poruszony. Podczas gdy pani teatrolog mówiła nie wytrzymałem wstałem i przytuliłem go. Nie mogłem znieść patrzenia jak się męczy z tymi emocjami. To było wyjątkowe. Tak jak powiedziałem - to właśnie dało mi zastrzyk bardzo pozytywnego serum na moje wątpliwości - są ludzie dla których to jest ważne i których to dotyka. Dla tego wydarzenia i poznania Piotra warto było przyjechać.
Poza tym - nie było tam słabego spektaklu. To zasługa organizatorów - wrażliwości i skrupulatności Piotra podczas wybierania. Pierwszy raz widziałem bardzo znany w Polsce teatr Graciarnia z Krakowa. I rozumiem dlaczego są znani. Bardzo to sprawne, choć wedlug mnie forma nie wytrzymuje Balladyny. Wytraca się psychologia. Ale to ciekawy, ambitny spektakl.
Podobnie spektakl 7 kobiet - to bym chętnie pokazał naszemu widzowi. Kryminalna zagadka, która demaskuje kobiety. Nie miało to szans na festiwalu - po prostu za długie. No i finał kiedy w tle wszystkie płaczą jest śmieszny po prostu, a szkoda bo powściągliwość aktorki, która monologuje na proscenium jest mocny.
Komentarze
Prześlij komentarz