Sebastian Mrówczyński

Prawdziwym fenomenem i zmianą w moim myśleniu jest praca z Sebastianem. Dotyczy to kilku podstawowych spraw. On tego nie czuje, ale można z nim zbudować wszystko z kilku powodów - podstawowy jest taki, że on nie ma żadnych wcześniejszych nawyków (oprócz jednego - pauzowania - nie pilnuje się, ale nad tym pracujemy). 
Zaskakujący jest jego zasięg tonacyjny. Robi takie rzeczy, których ja nie umiem. To mi otwiera oczy na sprawę tonacji ostatecznie. Na jej możliwości. Każdy z nas ma zasięg tonacyjny "jakiś". Niektórzy bardzo skromny, inni - z dobrym uchem - szeroki, ciekawy. Oczekujemy od siebie emocjonalności, ale często ta "prawda" emocjonalna jest tak... prywatna... że jest bardzo bliska informacyjności. Komunikat emocjonalny jest dobry, ale to czy to dotrze do odbiorcy zależy od jego... otwartości (szukam słów). Natomiast są takie mozliwości tonacyjne, które umiejętnie prowadzone wprowadzają tak pobudzające kontrasty (i konflikty; mistrzem S.Miedziewski), że ma to zupełnie inną nośność. Kiedyś Ola mi powiedziała, że tego się "dobrze słucha", choć nie porusza emocjonalnie. Całe lata próbowałem zrozumieć dwie szkoły, których dotknąłem: Ewy Ignaczak - emocjonalnej naprawdę i Stanisława Miedziewskiego - tonacyjnej partytury. Nie do wyobrażenia jest to że obie te jakości są do uchwycenia!
Bardzo szybko złapał to Sebastian, z którym pracuje się bardzo efektywnie. On pracuje w domu. Myśli o tym. Zadaje pytania. Ale też nie podnieca się samą emocją, tylko jest chłodniejszy na początku, co pozwala mu osiągnąć niebywałe tonacje. jest to bardzo szerokie, atrakcyjne, nie da się obok tego przejść obojętnie. do tego pilnuje rytmu, którego też nie da się oszukać. To istotna składowa, która... atakuje ucho widza po pierwsze większą ilością materiału niż nadąża przetworzyć. Po drugie tworzy partyturę muzyczną, która nie jest jednostajna - składa się z pauz, ale umiejętnie wrzuconych nie wynikających z przeżywania aktora, tylko z potrzeb konstrukcyjnych. To szczególnie istotne w recytacji gdzie nie ma podpory teatralnej. Po trzecie - aktor nie poddaje się emocji; to on narzuca i kontroluje widza. 
Przy takiej konstrukcji aktora jakim jest Sebastian to wszystko jest bardzo inspirujące. Pomysły same przychodzą mi do głowy. Często wychodzą z jego propozycji, z tego co w zalążku się u niego pojawia. Niektóre jego pomysły są od razu same z siebie doskonałe.  
Założyłem się z Sebastianem, że na każdym konkursie będzie dostawał jakąś nagrodę. Po prostu jest to zauważalne. Jest w naszym teatrze od kilkunastu miesięcy a już ma nagrodę aktorską za Belfra; i 3 nagrodę za recytację na konkursie o bardzo wysokim poziomie. I pomyśleć, że to debiut. ALE też on jest jedną z najbardziej pracowitych osób jakie miałem. 
....jakby w dobrym momencie się pojawił...
od razu się to przełożyła na moją pracę z innymi; głównie z Viktorią. 
Jestem przekonany, że "kocyk" w Romeo i... to też inna tonacja niż ta którą osiąga Dominik. Ona właśnie jest zbyt informacyjna. Gdzieś zbadać "niewinność" (nieśmiałość?) w tonacji.

zdjęcia: D.Frymark

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia