Wejherowo i Gdańsk - aktualizacja
Było tam trochę błędów aktorskich związanych chyba z jakimś rodzajem braku zaangażowania - schodzenie prywatne ze sceny (Nicka i Paulina), odtwarzanie tekstu (Paulina - impresario, Kamila - połowa pierwszego wejścia dyrektorki, Seba - "jeśli ciało ucznia..."), za dużo grania (Łukasz - Hamlet; niebezpieczny jest też ten drugi fragment, bo już Łukasz zdążył go sobie silnie zrytmizować, niewiele się tam już wydarza nowego - trzeba na to uważać).
Z mojej strony - i Windowisko mi to potwierdziło - obecność impresario w tym momencie po minister rozwala nastrój, odbiera bohaterowi siłę i zapominamy o zabiciu (przemyśleć!). Ida podpowiedziała, żeby końcówkę nie zostawiać taką (podobnie powiedziała Maria Eichler, ale tu nie mogłem znaleźć dla siebie uzasadnienia) - Ida powiedziała, że najgorszym co dla niego się może stać, to to, że córka pójdzie w jego ślady; ergo jest w tym rodzaj okrucieństwa, a my zostawiamy tę historię otwartą, ale w patosie... to cenna uwaga. I też uwaga do MNIE, żebym jednak DLA ODMIANY umiał rozważyć coś SZERZEJ i INACZEJ niż moje myślenie!
W każdym razie to granie było równe, dość dobre, ale nic się nie wydarzyło, nie poszło do przodu, nic się nie zmieniło w percepcji aktorów.
Windowisko to już inna sprawa. Wszyscy nagle poczuci ciśnienie jak zobaczyli w jakiej przestrzeni gramy, jaki ścisk panuje (zaskakująco służący sytuacji), jaka jest ranga festiwalu, jak inne będzie musiało być zaangażowanie. I faktycznie. To było bardzo ważne granie dla tego spektaklu. Rodzaj energii aktorskiej i "świeższego" myślenia jest nie do przecenienia. Teraz myślę, że jest szansa, żeby się to jeszcze rozwinęło. Poszło głębiej. Poszerzyło aktorów. Tak naprawdę potrzebuję ze 3 dni prób, żeby to usprawnić, wyczyścić. Powiedziałem jasno: jeśli mamy z tym jechać do Warszawy, to bez prób i zaangażowania nie jadę z tym.
Pomyślałem też, że każda ze studentek potrzebuje takiej formy jaką obecnie ma Viktoria, żeby się ograć i żebym miał szansę popracować nad tym, nad czym w spektaklu nie mam czasu. Ta forma monodramowa Viktorii nie kosztowała mnie prawie nic - jest to prościzna, bez wymyślnego języka, wszystko dopasowane pod treść, zadania postawione tak, żeby były trudne i różnorakie. Silne zmiany, rytm porządkujący materię. Dość to precyzyjne, choć po Wejherowie musimy wejść i wyczyścić zmiany pomiędzy postaciami. Ale czuję, że to dla niej był strzał w dziesiątkę. Nie usłyszałem dziękuję. Ale też przestałem tego oczekiwać.
W Wejherowie dostaliśmy trzy nagrody, z których dla mnie najcenniejszą jest Nagroda Aktorska dla Seby, bo on sobie na to zapracował. Myślący aktor, który weryfikuje, poddaje w wątpliwość, zadaje pytania, jest 100% zaangażowany. Ależ się ucieszył.
Wejherowo było ważne jeszcze z innego powodu. Oni obchodzili 10-lecie istnienia Luterka - dla mnie ten festiwal był najważniejszy przez długi czas w kalendarzu, bo myśmy się tam uczyli teatru. Uważnie słuchaliśmy komentarzy, wskazówek, oglądaliśmy inne grupy. Miałem ogromną potrzebę podziękowania za te 10 lat (a my nigdy nie należeliśmy do najłatwiejszych zespołów w obyciu - zawsze był jakiś problem z nami). Kupiłem 11 róż (10 na jubileusz i jedną w nadziei na przyszły rok) i udało mi się podziękować podczas wspaniałej gali. Przewspaniałej. Doskonale zorganizowany jest ten festiwal. Byłem zaskoczony, że tylko nasze Studio wykonało taki gest. Uhonorowany był też mój Mistrz, o którym bardzo ciepło wypowiadała się p.dyrektor.
Komentarze
Prześlij komentarz