Grotowski - myśli (1)
Już dawno nie czytałem czegoś tak inspirującego (mimo, że czytałem sporo materiałów o Grotowskim wcześniej). Wracam do tej książki stale.
Usłyszałem kiedyś (będąc jeszcze aktorem w Stajni Pegaza), że Grotowski nie był człowiekiem teatru. Absolutnie się nie zgadzam. To niesamowicie sprawny logik, który wyróżnia się wśród innych tym (dla mnie), że zawsze podaje własną argumentację. Rozkminia pojedyncze elementy teatru - chce zrozumieć mechanizmy, bazuje niebezkrytycznie na wcześniejszych doświadczeniach XX wieku, nie przyjmuje wiedzy a priori.
Bardzo często czytam o jakimś założeniu teatralnym, ale brakuje uzasadnienia skąd się to wzięło. Imponuje mi taka logika i autentyczna chęć wyjaśnienia sobie czegoś nawet kosztem przyznania, że się czegoś nie rozumie (co nie wszyscy potrafią zrobić), lub weryfikacji wcześniejszego poglądu.
To co mnie szczególnie zaciekawiło to praca z niemą partyturą (wypowiadając tekst tylko w myślach; która może demaskować brak osobistego działania i reakcji; żeby znaleźć własną linię impulsów - Klaudia P. w EGO).
Grotowski podaje jednostki tworzywa rytmu:
groteska - powaga; linia psychiczna - zmiana aury, atmosfery - skupienie, koncentracja vs aktywizacja "rozpętanie" spektaklu; w linii konkretu - bezruch - zagęszczenie ruchu, cisza - zagęszczenie dźwięku, markowanie - zagęszczenie interpretacji. Te elementy określają rytm spektaklu.
Oczywiście nie interesuje mnie w ogóle manipulowanie tymi elementami pod kompozycję spektaklu. To może robić każdy reżyser. I widz się cieszy, że jest napięcie i się nie nudzi. Mnie interesują poszukiwania w stronę świadomości rytmicznej pod kątem omawianego tematu. I tylko biorąc pod uwagę wymagania sensowe. W te stronę muszą pójść dalsze badania materii.
Usłyszałem kiedyś (będąc jeszcze aktorem w Stajni Pegaza), że Grotowski nie był człowiekiem teatru. Absolutnie się nie zgadzam. To niesamowicie sprawny logik, który wyróżnia się wśród innych tym (dla mnie), że zawsze podaje własną argumentację. Rozkminia pojedyncze elementy teatru - chce zrozumieć mechanizmy, bazuje niebezkrytycznie na wcześniejszych doświadczeniach XX wieku, nie przyjmuje wiedzy a priori.
Bardzo często czytam o jakimś założeniu teatralnym, ale brakuje uzasadnienia skąd się to wzięło. Imponuje mi taka logika i autentyczna chęć wyjaśnienia sobie czegoś nawet kosztem przyznania, że się czegoś nie rozumie (co nie wszyscy potrafią zrobić), lub weryfikacji wcześniejszego poglądu.
To co mnie szczególnie zaciekawiło to praca z niemą partyturą (wypowiadając tekst tylko w myślach; która może demaskować brak osobistego działania i reakcji; żeby znaleźć własną linię impulsów - Klaudia P. w EGO).
Grotowski podaje jednostki tworzywa rytmu:
groteska - powaga; linia psychiczna - zmiana aury, atmosfery - skupienie, koncentracja vs aktywizacja "rozpętanie" spektaklu; w linii konkretu - bezruch - zagęszczenie ruchu, cisza - zagęszczenie dźwięku, markowanie - zagęszczenie interpretacji. Te elementy określają rytm spektaklu.
Oczywiście nie interesuje mnie w ogóle manipulowanie tymi elementami pod kompozycję spektaklu. To może robić każdy reżyser. I widz się cieszy, że jest napięcie i się nie nudzi. Mnie interesują poszukiwania w stronę świadomości rytmicznej pod kątem omawianego tematu. I tylko biorąc pod uwagę wymagania sensowe. W te stronę muszą pójść dalsze badania materii.
Komentarze
Prześlij komentarz