Misterium św. Józefa - Tczew

Wydarzyło się kilka rzeczy. Po pierwsze dobrze było wziąć w tym udział. To zupełnie co innego niż granie spektaklu. To wyjątkowy rodzaj spotkania. Inny. Muzyka i śpiew niosą "przedstawienie". Zastanawialiśmy się (zresztą tak jak w zeszłym roku) czy Słowo ma tu posłuch i siłę. I... (nieobiektywnie) dochodzę do wniosku, że ma. Ludzie pięknie słuchali. Niektórzy dawali bardzo dobrą energię. 
Na próbie generalnej nie wytrzymałem i nie mogłem mówić. Tak na mnie podziałał utwór "Nie bój się Józefie". Po raz pierwszy słyszałem wszystkie pieśni i chyba wtedy do końca zrozumiałem jaki to ma ton i nastrój. Od momentu kiedy usłyszałem pieśni nie miałem żadnego problemu z łapaniem nastrojów - wręcz można się było rozpuścić w tym. Widziałem fragment nagrania - i jedyny minus co do mnie jest taki, że fraza jest równa. Można by to było bardziej zróżnicować. A jednak (zazwyczaj) pozbawiona jest patosu. Jest czysta i komunikatywna. 
Sporo się też dowiedziałem o dziewczynach naszych. Myślę, że powinienem zorganizować warsztaty poświęcone tylko frazie - tzn budowanie od strony psychologii, bo tego nam wszystkim brakuje. Tzn niby tak zawsze pracujemy, ale kiedy tekst jest opowiadany zaczyna brakować akcentów logicznych i wyrazistości intencji. Opowiadanie jest płaskie i nie buduje napięć.
To było bardzo ciekawe doświadczenie, choć spałem cały dzień po tym.
zdj: źródło Radio Głos

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia