Pytania.

po pierwsze: jak sobie radzić z rytmem tekstu - tzn kiedy rytm - melodia jest stała i nic się tam nie dzieje. Do tego nie jest podporządkowana żadnej logice myśli - tzn nie ma szansy na autentyczny proces myślowy - tworzenie na scenie z powodu dominującej melodii niezmiennej.
po drugie: ciągle za mało precyzji w tym wszystkim. Zadbać o ekspozycję przedmiotów - rzucone na ławkę nic nie znaczą, a wygląda to tragicznie.
po trzecie: minimalizm czy maksymalizm? Innymi słowy Miedziewski czy Bielunas?
nie znam odpowiedzi. Może jedyną odpowiedzią jest: po prostu to co działa. Maksymalizm zwiększa/pobudza percepcję widza niezorientowanego. A jednak nadmiar elementów łatwo psuje wydźwięk sceny. Z drugiej strony minimalizm jest ryzykowny w drugą stronę. Jak aktor sobie nie radzi, a przecież zawsze się tak zdarza, to dobrze chociaż dać mu pewne punkty, które będą wspomagały wydźwięki.
kurcze... tyle tego... A ja ciągle nie wiem.
Belfer - robiony a la Bielunas. (tekst prawie wymusza większą inwestycję w obraz)
Diabeł - a la Miedziewski (ale tu sprawność aktora jest faktycznie duża)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia