Belfer - (4) - "Pierwszy dzień w szkole"

(zmieniam kolejność - to znaczy, że po scenie Gardona i przejęciu przez Belfra atrybutów Gardona będzie scena, która (deziluzja) stawia pierwszy problem na drodze Belfra)

Opis: bardzo dobrze to pamiętam, ten stan podniecenia i jakiejś radości z tego, że się będzie miało kontakt z młodymi (jak mój autorytet); że będę miał szansę jak on. W moim przypadku nie poszło to w pierwszym roku w nic dobrego - byłem kumplem uczniów, dobrym, miłym, nauka nie była wymagana. Stracony rok dla tych uczniów. Tu - w tej scenie - młody belfer - dostaje uczniów od poprzedniego nauczyciela, który już się wypalił. Jego stosunek jest dokładnie taki jak belfra ze sceny (1) pierwszej - skonfliktowany. Zastajemy ich (w tekście) jedzących zupę. Młody wypytuje z ciekawością (i naiwnością dziecka) co też ten Stary zrobił z uczniami. Tamten nie chętnie mu odpowiada.
Problematyczna jest sama scena - jedzenia zupy. Brakuje tam jakiegoś ognia... lub rytmu psychologicznego. Widzę takie opcje:

Rozwiązanie:
Nicka dostaje marynarkę Belfra, wychodzi Paulina (Stara) zaczytana w piśmie o gotowaniu - niewidzimy jej twarzy; jedzą zupę; twarz odsłania się po którymś pytaniu Młodego.

a) rozłożyć scenę w czasie - jedzą, stukają łyżkami o talerze, młody wypytuje starego, ten każe mu jeść (rytm jedzenia, ale nastawiony na chęć przerwania jędzenia i dalszego wypytywania; rytmicznie to narasta, aż...) bo będzie zimne ochładzając zapał Młodego, ale ten nie wytrzymuje i zadaje kolejne pytanie, aż do momentu pytania, podczas którego Młody zdał sobie sprawę (dojrzał) z różnicy między nimi. (Ale może jeszcze się nie poddał; machnął ręką, że to niemożliwe - dobre wejście w scenę z dyrektorką)

b) jedzą, jedzą, ten Młody obskakuje starego, aż przypadkowo wylewa na niego zupę. I ten niby to ze zdenerwowania "wyleje" żale. Tak pewnie ludzie działają - wystarczy drobna sprawa, żeby wylać więcej z siebie niż to potrzebne.


Nastrój: SERIO; podejście Nicki na grotesce - naiwności
ISTOTNY FINAŁ: Nie dać Młodej się przejąć za bardzo tą sceną. Niech narasta w niej niepokój. 

{TAK SOBIE TERAZ POMYŚLAŁEM - ŻE UCZNIOWIE MOŻE PODCZAS SPEKTAKLU UCZĄ SIĘ OD BELFRA JAK TO JEST NIM BYĆ>>> to mógłby być dobry motyw do wykorzystania na końcu... wziąć Vi, żeby zaczęła uczyć... i urwać to jakoś... hm... }

ALBO: połączyć oba te pomysły.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia