Diabeł koncepcja - cz.2 (Usprawiedliwienie jego istnienia jako "dobrego")

Po pierwsze: różnica między diabłem, a księdzem polega przede wszystkim na tym (w myśleniu spektaklowym), że ten drugi jest człowiekiem - ergo podlega wszelkim procesom ludzkim - ludzkim zawikłaniom i ludzkiej niedoskonałości. Ten pierwszy natomiast (zgodnie z Pismem) wykazuje się ogromną inteligencją - więcej rozumie - jest istotą oddaloną od naszych wyobrażeń - nie ma w nim nic z "horroru" (jeśli chodzi o wygląd). Te cechy - inteligencję i różnicę w pojmowaniu spróbuję przedstawić na zasadzie kontrastu - prawdziwe kazanie zaczyna się kiedy mamy diabła. On, żeby nas przekonać, że to naprawdę on przywdziewa rogi (i może ogon, albo widły), ale tylko naiwnie, żebyśmy rozpoznali go zgodnie z naszymi przyzwyczajeniami, ale wykłada on nam kim jest naprawdę i jak działa jego obecność. "Marriage of heaven and hell" Blake'a. Uniknę w ten sposób prostych rozwiązań, a będę się trzymał wstępnych założeń. 
Cytaty poniżej powinny diabłu pomóc się uprawomocnić: 

"Diabeł jest substancją konieczną, bez niego świat, jaki znamy, nie miałby racji bytu.
Diabeł jest istotą konieczną, ponieważ jest przyczyną grzechu pierworodnego, z powodu którego pierwsi rodzice zostali wygnani z raju, a więc przyczyną całej historii ludzkości. Po drugie, gdyby nie diabeł, nie doszłoby do wcielenia Syna Bożego, nie byłoby Jezusa Chrystusa i możliwości zbawienia. Po trzecie, dzięki niemu nasze poznanie nie jest pozbawione podstawowego środka do rozwoju moralnego, mianowicie możliwości wyboru. Prawdopodobnie bez diabła niemożliwe byłoby uprawianie nauki i sztuki."

"Zło jest tutaj postrzegane jako środek do większego dobra, co pozwala przypuszczać, że jest ono czymś przygodnym, że można je usunąć. Aby więc ukazać sens przypadkowego zła oraz samą rację stworzenia świata, niektóre teodycee neoplatońskie sugerują, że „[...]Bóg użyczył światu istnienia po to, by sam mógł rosnąć w jego ciele, że potrzebuje wyobcowanych swoich stworzeń, aby własną swoją doskonałość doprowadzić do pełni. Rośnięcie wszechświata, a zwłaszcza rozwój ducha ludzkiego, który wszystkim rzeczom w ruchu ku doskonałości przewodzi, wprowadza Boga samego w proces historyczny. Tak to Bóg sam staje się historycznym Bogiem. U kresu ewolucji kosmicznej nie jest już tym, kim był na początku. Tworzy świat i przyswajając go sobie ponownie, sam się wzbogaca. Póki pielgrzymka ducha nie dobiegnie końca, Bóg sam nie może uchodzić za samowystarczalną i bezczasową doskonałość”. Idea ta uzyskała miano dialektyki negatywności: zło i przypadkowość są niezbędne, aby byt mógł wydobyć z siebie wszystkie swoje możliwości."

"Przyjmijmy następującą hipotezę: pytanie o rację stworzenia świata, który rodzi zło, jest bezpodstawne, ponieważ nic nie stoi na przeszkodzie, aby zło było po prostu dobre. W ten sposób nie odrzucamy diabła, nie przeczymy istnieniu zła w świecie, ponieważ mówiąc „zło” mamy na myśli pewną pozytywną siłę, m e t a z ł o, które obok dobra jest warunkiem wszelkiego bytowania. Dlatego zło należy rozumieć dwojako: jako Zło, czyli to co absolutne, oraz zło w znaczeniu malum culpae czy malum poenae. Ale nawet te ostatnie, spoglądając z szerszej perspektywy, są pozytywne, ponieważ reagując na zło (chociażby poczuciem winy), czy też przeciwdziałając złu (walka z przeciwnościami losu) zbliżamy się do Boga. W obliczu zła rozpoznajemy wartości etyczne i czujemy wewnętrzny sprzeciw, kiedy są one łamane; mniej za sprawą dobra, gdyż nie staramy się niczego zrozumieć, przeżywamy raczej coś niż poznajemy, jesteśmy pasywni. Tak więc częściowym rozwiązaniem problemu zła (jako czystej negatywności) jest jego negacja. Z kolei negacja negacji daje prawdę. W takim razie moja druga teza brzmi:
Diabeł jest czymś realnym i pozytywnym."
" Nie twierdzę, że ludzka wola nie jest skażona, człowiek jest zły, jednakże nie jest tego zła protoplastą. Albowiem zanim upadł Adam, upadł wpierw Lucyfer. Temu przecież biskup z Hippony nigdy nie zaprzeczał."
"I skądże ta energia pochodzi? Jedyna odpowiedź, jaką wiara w jedynego Stwórcę podsuwa, jest taka, że energia ta musi wywodzić się z tego samego źródła, że oko, które spogląda na świat z punktu widzenia całości, potrafi wykryć wszechobejmującą miłość Bożą również w pozornych monstrualnościach, dostrzec miłosierdzie w okrucieństwie, harmonię w walce, nadzieję w rozpaczy, ład w rozkładzie, wzlot w upadku."
"Czy więc możliwe jest, że Boskość ujawnia się nam jako dwie hipostazy, tj. diabła i Trójcy Świętej? Wydaje się to zasadne, jeśli przyjmiemy, że prawda (czy też essentia) nie może być uchwytywana i odtwarzana przez ludzki umysł inaczej niż za pomocą jakiegoś dualizmu, ponieważ tak poznajemy, poprzez kontrast; natomiast obiektywnie patrząc jest to monizm, jedność tego, co zmuszeni jesteśmy - racji swoich ograniczonej władz poznawczych - nazywać dobrem i złem."
" a przecież Bóg nie może się rozwijać, ponieważ już jest doskonały. Dlatego konieczne jest ujęcie tego „zmagania się” za pomocą precyzyjniejszego pojęcia. Tym pojęciem jest m o n o l o g. Tak więc Bóg prowadzi swego rodzaju monolog, którego idee - z racji naszej psychofizycznej konstrukcji - automatycznie ulegają polaryzacji, następnie personifikacji w Boga Ojca i upadłego anioła Lucyfera, aby ostatecznie ulec potocznemu wartościowaniu."
"Czy więc możliwe jest, że Boskość ujawnia się nam jako dwie hipostazy, tj. diabła i Trójcy Świętej? Wydaje się to zasadne, jeśli przyjmiemy, że prawda nie może być uchwycona i odtwarzana przez ludzki umysł inaczej niż za pomocą jakiegoś dualizmu, ponieważ tak poznajemy, poprzez kontrast; natomiast obiektywnie patrząc jest to monizm, jedność tego, co zmuszeni jesteśmy - racji swoich ograniczonej władz poznawczych - nazywać dobrem i złem."
"W tym miejscu zatacza się koło, kuszenie Jezusa nie jest dyskursem dwóch przeciwstawnych sił, tylko monologiem Boga, który występuje tutaj w podwójnej roli - jako Jezus i diabeł."
"W świetle moc jest ogniem miłości Bożej, w ciemnościach zaś jest ona ogniem bożego gniewu, a jednak z jednym tylko ogniem mamy do czynienia. Rozszczepia się on wszakże na dwie zasady, aby jedna objawiała się w drugiej. Albowiem płomień gniewu jest objawieniem wielkiej miłości; w ciemnościach poznane bywa światło, inaczej nie doszłoby do ujawnienia"
" Nie istnieje więc diabeł, jakiego znamy z opowieści i horrorów. Upadek Lucyfera jest tylko mityczną reprezentacją realnej, a w świetle religii nawet koniecznej, struktury bytu. "
"diabeł jest istotą, w której odbija się wieczna dobroć i chwała Boża, gdyż jest on pierwszym stworzonym podmiotem, który ją otrzymał i przekazuje wszystkim niższym bytom."
"A może Bóg [...] jest bardziej do nas podobny, czasem dobry, czasem zły, ale jednak nigdy tak zły, by grzeszników na wieczne męczarnie posyłać?"
" nieobecność absolutnie dobrych lub złych ludzi nie powinna nikogo dziwić. Należy również pamiętać, że Bóg nie jest dobry w tym sensie w jakim potocznie rozumie się dobroć. Określniki takie jak „dobry” lub „zły” mają słaby zasięg i w głównej mierze zależną od zmysłów. Potrafimy zdefiniować Boga i diabła, lecz nie potrafimy powiedzieć, czym jest skryty za nimi Absolut. Podobnie potrafimy powiedzieć, co jest białe, a co czarne, ale nie potrafimy opisać samej barwy. Dlatego Bóg, czy też diabeł, a ściślej to, co się za tymi imionami kryje, jest poza dobrem i złem, jakie znamy z doświadczenia."
" Diabeł jest Bogiem i vice versa. Innymi słowy, diabeł jest najcenniejszą własnością Boga, podobnie jak dla człowieka najcenniejszą własnością jest jego własne życie. Dlaczego użyłem takiego porównania? Życie jest czymś, co człowiek może sobie odebrać, tak samo jak Bóg, który może unicestwić diabła, jednak tego nie czyni, ponieważ przestałby istnieć. Rozwiązanie to wyjaśnia na czym polega korelacja Boga i diabła oraz podtrzymuje wszechmoc i wolność Boga, który m o ż e się unicestwić, mimo że jest wieczny "
  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

Agent - Ostatnia prosta

Charytatywnie. Sensownie. I na spokojnie.