PGE Arena - Heysel
Nie będę sie rozwodził nad Heysel. Wydaje mi się, że ten spektakl przechodzi kryzys "nieświeżości". (Podobnie było z Dziełem, Dzieckiem - spektaklami, które były często grane). Pokonała mnie technika na sali PGE - były problemy z dźwiękiem, przez moment z obrazem. Potem okazało się, że ten spektakl faktycznie stanowi dobre tło do dyskusji o bezpieczeństwie. Wszyscy, których słyszałem nawiązywali do tego spektaklu "myślowo". I to od różnych stron. Pan Jach skutecznie (?) udowadniał po spektaklu jak dobre to jest. (to było ciekawe). Ale to, co dobre autentycznie, to to, że spektakl otwiera myśli. Daje pole. (jakoś się to bardzo dobrze wpisuje w moje ostatnie rozważania o idei teatru).
Od strony wykonania: Damian nie łapie niczego dobrego na początku, żadnego stosunku do tematu (potem w scenie z dziennikarką jest już bardzo "jakiś", w emocji). Podobnie Paulina. Brakuje życia postaci - nie wiadomo po co ona przeprowadza ten wywiad. Gdzieś się to zagubiło - cel. Wyobrażenie o tej dziennikarce. Za blisko aktorki.
Klaudia ma nowe zadanie, bo już swoje umie robić tam regularnie.
Jeszcze wierzę w ten spektakl. Że może uda się jeszcze lepiej zagrać. Ale teraz aktorzy muszą zacząć myśleć kogo grają. I jakie ma cele postać. No i ostatecznie jak to zrobić. Gdzie to jest w tekście.
Piotr rozwinie materiał do Heysel w Końcu (choć w heysel jest dobry) (po naszej próbie nad rolą księdza). Kamila jest skuteczna, choć też robi się to dla niej za łatwe. Trzeba sobie teraz utrudniać zadanie.
Ciągle - niezmiennie pod wrażeniem jestem, że ciągle gdzieś chcą ten spektakl. Ciągle. Wyróżnieniem było granie na PGE, ale do mnie najbardziej dotarł dr Darek Łosiński, który normalnym językiem opowiadał o kibicach i jak to wyglada od środka. Jak on z nimi pracuje. To było odkrywcze. Można by było zrobić oddzielny spektakl o tym - o Bremen - w którym kibice dogadują się, że nie będą się zabijali. I o respektowaniu własnej odmienności. Poszerzaniu działań pozytywnych grupy. My, w naszych głowach, wykluczamy kiboli z "rozsądnego życia". To może być krzywdzący błąd. Szczególnie wobec faceta, który coś z tym próbuje zrobić. Nie można dyskredytować. (dr Łosiński podziekował za Heysel, że jest to wielowymiarowe, a nie dające gotowe oceny i recepty - jego zdanie jest istotne, bo on ma wiedzę na ten temat).