Ostatni dzień jubileuszu - premiery - aktualizacja



"Klapsy" - obecnie jest to moja ulubiona praca. Pracuję nad każdą sceną indywidualnie. Wszystko rozpisałem. Wyciągnę sceny, żeby spektakl trwał do 45 minut. Wczoraj i dziś pracowałem nad precyzją i nad sensami poszczególnymi. Najłatwiej jest przedstawić rodziców, że nie mają czasu. Ale czy to właśnie dotknie rodzica? Trzeba tym umiejętnie kierować, żeby rodzice byli "od siebie", każde zaaferowane własnym życiem z braku czasu. Komunikujące się szczątkowo. Zostawiające dziecko "głupiej" telewizji.
dodałem scenę kiedy rodzice się rozchodzą szukając pieniedzy na wrotki dla Urszulki i urszulka przejmuje ich dialogi bawiąc się lalkami, które "przypadkowo" wyglądają jak kopie mamy i taty. ładna scena - cel: behawiorystyczne kopiowanie stanów rodziców. Kodowanie ich trybu.

"Romeo i..." - wymyka nam się. Trzeba na zimno to prześledzić znowu. Ustawić w punkty. Pomyśleć o frazach i celach, bo coraz potoczniej nam to wychodzi. Spektakl był już grany 5 razy. Ale co raz, to gorzej. A ja ciągle myślę, że to jest niezłe i że trafia w temat...

"Koniec" - tu jest ciekawie. 30 października przekonamy się czy to faktycznie jest nieudana rzecz, choć praca była cudowna nad tym, czy ludzie już byli zmęczeni po gali. Ja stawiam, że się uda. Przemyślałem kilka scen. Jeszcze się pochylę szczegółowo nad rytmami. Na pewno zrezygnuję z zapalonych zniczy kiedy kładą przy nagrobkach. i wprowadzę te przejścia na ciemności. To są "duchowe" sprawy. Dają dobry nastrój. Tam jest taki potencjał... tylko grać i dbać o aktora. Oni się teraz będą trochę bać to grać, ale poradzimy sobie. Wierzę.

zdjęcia: Daniel Frymark; spektakl "Koniec"; na zdjęciach super

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia