nieoczekiwane doznania mistyczne


Robimy Oratorium. Za sprawą głównej bohaterki, a w obecności siostry zakonnej (co nie jest bez znaczenia) wiele się wydarzyło na tej próbie. Jakiś rodzaj mistycznego szoku. Pewnej energii (a może zrozumienia zagadnienia), który doprowadził nas do przeżycia "naprawdę". Tekst jest próbą skorelowania życia Chrystusa z życiem s.Adelgund. We trójkę nawzajem się nakręcaliśmy i wychodziły ciekawe pomysły. I to jest praca teatralna. Kiedy czuje się energię do tworzenia. Na pewno to wyjdzie w "Oratorium". To już nie jest spektakl, to spotkanie. Z biografią.
Fakt obecności siostry i jej uwagi skupiły nas wokół zrozumienia miłości do Boga. Autentycznej. (dzięki temu) Lepiej rozumiem to, co w Oskarze próbuję chwycić, że obecność Boga pomaga w życiu. Nadaje odpowiedni ton.  Pewnie brzmi to trochę patetycznie, ale chyba tak było na tej próbie. Prawdziwie. I choć wiem, że Klaudia opowiada inną historię, to myślę, że ona się dużo nauczyła na tej jednej próbie - i jeśli chodzi o sens i jeśli chodzi o wybór środka do celu. Obie rzeczy są niespodziewane, a jakże ciekawe. Przypomina mi się moja droga z "Uśmiechem". Głęboko można pracować tylko przy takim zaangażowaniu. Taką atmosferę trzeba umieć wytworzyć.
Jak dojdzie chór, czuję, że ludzie będą "uniesieni".
Teatr nie jest pracą nad spektaklem. Jest próbą zrozumienia. Od strony aktora, znalezienia tych przestrzeni (żeby nie musieć tego grać), ze strony reżysera, wytworzenia warunków do tych poszukiwań.

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia