Wejherowo i Windowisko - po.
Wyjazd był nie zbyt dobry teatralnie, choć właściwie to mam dobre przeczucia. Oba spektakle za słabo zagrane - co do "Badź" tak należało założyć, na próbach trzymali się w ryzach rytmów i zadań, na spektaklu rozluźniło się za bardzo. Ale było to pierwsze granie, bez gran całościowych wcześniej.
"Dziecko" też jedno z najsłabszych jakie widziałem. Na tej dużej sali, ze świecącą jasną podłogą, wkurwionymi technicznymi, i panią poganiającą nas, wpuszczającą widzów kiedy jeszcze światła były nie gotowe. Nikt się nas nie zapytał czy byliśmy gotowi. Jak napisałem do Pani Edyty to się na mnie obraziła chyba. Ale napiszę do nich, żeby chcieć tam jeszcze pojechać. Wyjechaliśmy wkurzeni na siebie ale też na nich za taką organizację. Kto by chciał w takich warunkach pokazywać spektakl. Jak potrzebny jest czas, to jest potrzebny i tyle.
Dziecko dostało I nagrodę. Nie wiem czy słusznie, ale darowanemu koniowi... itd. Napisałem do Karola P., bo zobaczyłem że nie dostał nic, a ciągle zmaga się z monodramami. On mi się podoba na scenie. Ma temperament, tylko nie ma oka z zewnątrz. Takim okiem mógłbym być ja. Albo ktoś kompetentny w Gdańsku.
Badz nie dostało nic, choć profesor Bielunas powiedział mi, że za reżyserię brano pod uwagę mnie i Bortkiewicza. Wybrano drugiego. Dwa dni później rozmawialiśmy z profesorem i był bardzo miły. Wyjaśnił mi, że spektakl nie jest zły, że jestem bardzo zdolny i że jeszcze trochę. W jury był też Piotr Ratajczak, którego bardzo cenię. On też jakoś dobrze o tym mówi. Może ten spektakl ma jeszcze szansę. Ja tak myślę. Wierzę. Im się nie podoba, że poszedłem w pozytyw... na końcu. Ale ja dla odmiany tak właśnie chcę.
Wydarzyło się też trochę rzeczy przykrych interpersonalnych intryg. To mnie zniechęca, ale nie poddam się.