ANTYGONA dla Związku Głuchych - praca, proces, przeszkody, efekt

 
Spektakl się obronił aktorstwem. Brakiem dziur. (oprócz pójścia po łańcuchy - musi to być koło trumny). Karolina bardzo dobrze zagrała finał. Na prawdzie. Bardzo chciała. I wtedy się udaje. Całość sprawna. Ludzie entuzjastyczni, ale trochę przesadzali w tych zachwytach. Prowadzaliśmy spektakl w ciszy. Powiedziałem przed spektaklem, że będzie w ciszy nie po to żeby podzielić ludzi na słyszących i nie. Tylko po to, żeby to był hołd dla niesłyszących, a dla słyszących (tak jak dla mnie) to była szansa poczucia Tej rzeczywistości. bez dźwięku. dla mnie (i dla Łukasza) to już zafunkcjonowało dzień wcześniej. I był to silny obraz. Wypełniany treści przez aktorów. W dobrym nastroju. (Podczas spektaklu było jeszcze lepiej - Karolina przeszła samą siebie w scenie z łańcuchami - wszyscy baliśmy się czy nie powtórzy się jej upadek dzień wcześniej - myślę, że była znowu na granicy, ale poszła na całość, i udało się - bardzo mocne).
Proces tworzenia był trudny - głównie z niemożliwości dotarcia do nich bezpośrednio. What is lost in translation? (temat mojej pracy licencjackiej). Za sprawą tłumacza (bardzo sprawnego) to jednak jest parafraza. Inaczej brzmi. Oni stają sie rytmiczni. OD = DO.

Bardzo się związałem w tymi ludźmi. Bardzo. Było to wyjątkowe. Jak oni się cieszyli, kiedy ludzie zgotowali im Standing Ovation. Mam nadzieję, ze dalej będziemy w kontakcie.
ważne doświadczenie - bo doświadczenie prawdziwego człowieka w teatrze.
Dobrze, że się udało zafascynować widza. Sporo ludzi płakało, choć ta historia nie jest chyba wzruszająca. usłyszałem z kilku ust, że powinniśmy pojechać z tym do Rosji na przegląd, bo oni widzieli "te" teatry i "To" jest dużo lepsze.... Spokojnie... Człowieka udało sie dotknąć, dac inny wymiar.. rzadko to się chyba zdarza.

zdjęcia: ze spektaklu; z odebrania nagrody dla mnie

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

Agent - Ostatnia prosta

Charytatywnie. Sensownie. I na spokojnie.