warsztaty z prof. Bielunasem - Młodzież kontra.. Mikołaj - dzień1

Tak jak myślałem to spotkanie jest owocne. Owocne, bo mogę zapytać o rzeczy, które mnie interesują w teatrze i wiem, że zawsze usłyszę przemyślaną odpowiedź.
Co do samych warsztatów - jestem ogólnie zaskoczony. Czasami na plus, czasami na minus. To dopiero pierwszy dzień, ale widać od razu kto nie rozumie metody pracy opartej na dystansie. Oni potrzebują pomocy i myślę, że dziś z profesorem się tym zajmiemy. Świeże pierwszaki to mają. Jest dystans i nie ma przekombinowania w tekście. Trzymać intencję. Moi bardziej doświadczeni część bardzo dobra, a część szuka nie w tych rejonach nie wiedząc czego się chwycić, najczęściej odnosząc to do dramatu. I robi się poważnie. Dystans jest tą umiejętnością zniekształcenia/wyolbrzymienia rzeczywistości. Od strony aktora ja zawsze wiem, że coś ma być śmieszne i grając te partie "uśmiecham się" do tekstu i rozluźniam go formalnie. Dobrym przykładem jest postać Julii, która nic jakby nie robi tylko (sic!) trzyma formę postaci (znudzony, leniwy, nieprzytomny gość) i jest w tekście. Tym samym nadaje mu dobry charakter. Wyciąga jedną cechę charakterystyczną i bawi się nią. 
To, co dla mnie jest bardzo ciekawe, to sama praca nad tekstem profesora. (Trochę Stanisław, ale inaczej) - szukanie przebiegu w tekście na różnych rytmach i intencjach nie oczywistych. Ciągła zmiana, która buduję różnorodną dynamikę tekstu. "Rozłożenie frazy w pauzach daje więcej możliwości rytmicznych". Ja zawsze mówiłem, że nie ma sensu dzielić frazy jeśli pauza jest niepotrzebna. To też prawda, ale rozłożenie frazy uczy dywersyfikowania tempa podawania - nie jest na jedno kopyto. Nawet jak bohater krzyczy, to może nie krzyczy - tylko: trzyma swoją postać. 
Dobrym przykładem jest reakcja Mikołaja na Jadwigę. Opowiada o niej. Dzieli frazę do kropki eksponując tekst. A swoje nią zainteresowanie zdradza jednym słowem "tak". Jest to dużo mocniejsze, niż prowadzenie tej frazy jednorodnie z intencją od początku "jestem zainteresowany". 
No i to czego ja najwyraźniej nie rozumiem: zaufanie do tempa. Jako aktor kumam, ale młodzi tego w ogóle nie robią, więc ja ich tego nie nauczyłem, a przecież w krzyku, który jest wolniejszy, jest inna siła. 
W dialogach najłatwiej jest drzeć się, ale inteligentniej jest szukać kontr. (to tak do Versusa właściwie się odnosi. Tak główny problem mieliśmy z formą tekstu Fransua. Jesteśmy tak jednostajni).
Tyle po pierwszym dniu.    

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia