fragment ważnej dyskusji

  • FRAGMENT JEDNEJ Z WAŻNIEJSZYCH WEWNETRZNYCH DYSKSUJI o sensie OKRu i nagrodach. Widać tu mądrość "starego" składu, który już rozumie.
    Grzegorz Szlanga tego jeszcze nie wiem jak przekonać ludzi o wartości poezji, prozy bez popadania w patos, a zarazem oddając temu należną wartość... dzisiaj próbowałem, ale już mam sygnały, że jednak wynik konkursu się najbardziej zapisuje w waszej świadomości. (powiem wam też że czasami źle jest wygrać, bo wygrana usypia czujność; stwarza poczucie "jestem dobry i wystarczy", a to jest śmierć dla życia (pseudo)artystycznego). Myślę, że wiem co mówię. (Na pewno z Łukaszem tego doświadczyliśmy - jak oczyszczająca jest porażka). Bardzo mi zależy, żebyśmy umieli rozmawiać z widzem. Ale też umieli sobie dać szansę. SPOSÓB MYŚLENIA. Wyjątkowy. Jednostkowy. "Mój". Tylko to jest ważne w tym świecie. "nie wyszło" - z tym trzeba się pogodzić. To jest nasz chleb powszedni. zadowoleni zawsze będą przegrywać. Bo do kogo się porównują... ? Wierzę w nas. (Zobaczcie jak w dzisiejszym spektaklu aktorka nie zagrywa, nie gwiazdorzy, a ile buduje i jak dojrzale... jesteśmy w jej głowie na chwilę...) Jak mnie najdzie to jeszcze napiszę coś...


  • Grzegorz Szlanga Łukasz, napisz czego się nauczyliśmy...

  •  nawet jak wszystko to jest jasne, klarowane i zgadzamy się w 100% to konkurs to konkurs a wynik to wynik ( wieemmmm genialne) więc zawsze porażka boli i przegrana taką porażką zawsze będzie a wygrana odwrotnie , tego się nie da ominąć


  • Grzegorz Szlanga zależy od "mądrości" recytatora.

    jeśli Ty przegrasz konkurs lub tego typu rzecz, to wyciągniesz wnioski , będziesz lepszy itd... aleee porażka Cie zaboli , na pewno



  • Grzegorz Szlanga hm... kiedyś tak. Teraz nie. ale kwestia światopogladowa. bardziej zaboli mnie wywyzszenie wśród lepszych.

  •  przestałeś być człowiekiem

  • Grzegorz Szlanga dobre podsumowanie. dziękuję.
     OKR... Dziwne to wydarzenie. Z jednej strony ktoś stoi sam na scenie i mówi a z drugiej ktoś go słucha (jeśli ma fart) i jeszcze ktoś go ocenia (a może nie go, tylko jego warsztat? chyba tak jest precyzyjniej). To nie jest łatwe. Potrzeba odwagi żeby wyjść na scenę na tych kilka minut i mówić do ludzi - czasem obcych, czasem przyjaciół, czasem rywali - kwestia spojrzenia. Trzeba odwagi i motywacji. Różne rzeczy nas motywują - kogoś tam nagrody, kogoś tam chęć zwyciężenia, innego potrzeba sprawdzenia się, ale czasem jak się na tym konkursie posiedzi i posłucha to zdarza się, że na scenę wyjdzie człowiek, który przyszedł tu coś nam powiedzieć. To jest jego motywacja - ma nam, sobie do powiedzenia coś ważnego. Więc taki gość staje przed nami, patrzy na nas, mówi, a my słuchamy. Nieważne, że gość sepleni, mówi banały, a lat ma trzynaście. Ważne, że widzimy człowieka, który nie ściemnia. Jest prawdziwy i to co mówi to też jest prawda. Jego prawda. Nie efekciarski popis tylko coś znacznie mniejszego. Jakby kawałek spowiedzi. I nie da się go nie słuchać. Nie da się nie patrzeć w te oczy, które nie chcą się nam podlizać tylko mówią i każą się słuchać. Jedzie się po takim konkursie do domu i jak pytają Cię jak było to pamiętasz albo nie pamiętasz gościa, który wygrał, ale tego który wwiercił Ci się w mózg, który kazał Ci siedzieć na dupie i słuchać, bo to co mówi jest istotne pamiętasz doskonale. I będziesz go pamiętać jutro i za rok jak znów pojedziesz na konkurs. Drodzy konkursowicze, życzę Wam, żebyście mieli szansę chociaż raz w życiu być tym człowiekiem.


  •  A ja dorzucam się do życzeń Błażeja i życzę byście zawsze pozostali tymi osobami, które w momencie, gdy na scenie pojawią się inni, mający coś do powiedzenia ludzie, potrafili ich usłyszeć i zaczerpnąć od nich naukę. Byście potrafili wejść z nimi w dyskurs. Niech Każdy okr, nie-okr, będzie dla Was spotkaniem z drugim człowiekiem, czasem dzielenia się Waszą prawdą, wymianą myśli

  • Hmm...długo się zastanawiałam, czy napisać. Wydaje mi się, że trzeba zadać sobie pytanie "po co" wychodzi się na scenę., po co bierze się udział w tym konkursie. Spróbujcie. Bo przecież OKR jest to konkurs. Ale konkurs wyjątkowy (jak dla mnie). OKR to miejsce spotkania się przyjaciół, ludzi chcących podzielić się swoją myślą, historią. Grzechu zadawał chyba każdemu z nas kiedyś (ważne jak dla mnie) pytanie": czy kochamy siebie na scenie czy scenę w sobie". Pamiętam Stachuriadę w 2 LO. Był Shadow, Piotr Pawlicki z gitarrrrrą, świece i przyjaciele. Pamiętam jak słuchaliśmy siebie. Wiele osób pierwszy raz miało możliwość porozmawiania z innymi własnie w taki sposób. Tekstami innych osób, ale wypowiadanymi z własnych ust, z serca. To było "coś". Poznań- Marcinowy Laur.
    Do tej pory "chodzę" na OKRy. Z czystej przyjemności. Aby Was poznać, dowiedzieć się czegoś od Was, uśmiechnąć, zastanowić. Zwolnić. Porozmawiać. Do zobaczenia na tym OKRze w (mam nadzieję) Sopocie!

     pamiętam, jak na pewnym OKR-ze nie przeszłam dalej do wojewódzkiego. Pewna "osoba" uważała, ze powinnam, bo byłam świetna. Sama również czułam, że było w tym dużo prawdy, że włożyłam w teksty cząstkę siebie, nic nie udawałam. Zawód był chwilowy. Moi teatralni przyjaciele przeszli dalej. Nie pozwoliłam, żeby ta porażka odcięła mi drogę do prawdziwej radości z ich szczęścia. Kibicowałam z całych sił i szczerze cieszyłam się z nimi. A porażkę... zamieniłam w siły do dalszej pracy. Ale tylko tym przykładem mogę się pochwalić, okazuje się, że nie zawsze z wiekiem człowiek staje się mądrzejszy. Jednak wiem, że pamięć o tamtym wydarzeniu, daje nadzieję, na przyszłość.. I oświadczam wszem i wobec... "na wygnaniu" daleko.. ja jeszcze nie skończyłam. Mam chwilową przerwę, ale już niedługo praca ostro się rozpocznie. Pasja i własna satysfakcja, bez presji wielkiej kariery. Tylko praca, doskonalenie siebie i dzielenie się tą radością z innymi. Pozdrawiam stary ukochany skład i ten późniejszy nigdy nie poznany i ten nowy, niekoniecznie anonimowy

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

Agent - Ostatnia prosta

Charytatywnie. Sensownie. I na spokojnie.