Janosik - Teatr LALKA z Warszawy - mój opis - aktualizacja

Cieszę się, że to widziałem z kilku względów.
Po pierwsze wiara w teatr - w jego skrót myślowy. Jak świetnie sprawdza się przedmiot, któremu nadaje się nowe znaczenie np. walizka z "rodziną" Łowcy (podświetlana przy otwarciu). Do tego "kupa" przedmiotów istniejących na scenie. Jedna machina wykorzystana na końcu spektaklu. I znowu skrót - śmierć Janosika  powieszonego - a on skacze na "skakańcu" (jakby na linie). Piękne skróty. Musze o tym pamiętać, że nadawanie znaczenia działa. Czasami zapominam i zbyt realnie prowadzę, bo boję się ekstrapolować zbyt daleko.
Mistrzowska scena to podróż Łowcy zimą w górach łamana wprowadzeniem w światło głowy Janosika. Rewelacyjne. W czarnej przestrzeni - inna przestrzeń/nowa - leci śnieg z maszyny; reflektor z prawej/ wycinający przestrzeń.
Inna robiąca wrażenie scena - z powodów interpretacyjnych - i 'ikonograficznych' - zejście Chrystusa z krzyża podwieszonego pod sceną. Bardzo mocne.
Spektakl jest dobrze grany (choć u nas zaczął się na dobre w 20 minucie, a trwa 80 - wcześniej nie bylo "niesienia" i nie za bardzo było wiadomo gdzie jest konflikt).
Miałem taką przygodę z reżyserem, której nie powinienem zapomnieć kiedy podsumowałem spektakl (że bardzo dobry), a on wykonał gest (powiedzmy "warszawski") jak w spektaklu w scenie o gwieździe. Dobre, dobre. Co to znaczy prowincja.

Warto nadmienić, że najmłodszy Tachasiuk miał swój debiut i choć trochę spanikował, to zagrał. I był wyrazisty. Do tego chłopak ma swietną dykcję. Ciekawe czy pojdzie w ślady rodzeństwa. Jeśli rodzice mu pozwolą...




zdjęcia: D.Frymark

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia